"Ponad sto lat temu żył sobie na tym ziemskim padole pan co się zwał Paul Poiret, któremu współczesne kobiety zawdzięczają więcej niż fizycy Einsteinowi. W swoim czasie był królem mody, a jego życiowym mottem było "Bóg stworzył kobietę, Poiret ją ubrał". Niestety umarł jako nędzarz, ale to już inna historia. W swych najlepszych czasach szturmem zdobywał europejskie rynki kreując styl, który dla wielu współczesnych projektantów wciąż jest inspiracją.
I pewnego dnia Poiret pomyślał, że czas ubrać Amerykanki. Nakręcił film, w którym prezentował swoje kolekcje i ku swemu wielkiemu zaskoczeniu film został zarekwirowany przez amerykańskich celników jako zby nieprzyzwoity.
Co było na tym filmie? Kobiety w... spodniach, obcisłych sukniach, tunikach. Żadnej nagości!
Gdy przyjechał do Stanów, pod jego hotelem urządzano protesty. Protestowali nawet fryzjerzy bo Poiret forował krótko obcięte laski. Śmiano się z niego, wyszydzano, drwiono i wyzywano od najgorszych.
W tym czasie w jednym ze stanów ogłoszono ustawę, w której:
- zabraniało się kobietom noszenia spódnic krótszych niż 15 cm nad stopą.
- zabraniało się noszenia pasów podkreślających kobiecą sylwetkę
- zabraniało się noszenia gorsetu, o ile nie było to konieczne z powodu choroby
- zabraniało się noszenia krótkich rękawów oraz strojów plażowych odsłaniających zbytni sylwetkę.
Przykładów, kiedy nagość wywoływała zgorszenie można mnożyć. Niemałe zasługi w sianiu zgorszenia ma kino. Bertolucci za "Ostatnie tango w Paryżu" został skazany na 4 miesiące aresztu. Dziś sceny erotyczne nie robią wielkiego wrażenia.
Historia uczy nas, że ci, którzy jako pierwsi decydowali się odsłaniać ciało, wyzbywać je z intymności - wygrywali. W swoim czasie tępiono ich, szkalowano i marginalizowano, ale z biegiem czasu zaczynano uznawać ich za prekursów nowych nurtów. Racja była po ich stronie. Oni po prostu wyprzedzali epokę.
Internet też się zmienia. Jeszcze 10 lat temu otrzymanie nagiej fotki od kobiety graniczyło z cudem. Dziś co trzecia kobieta przyznaje się, że co najmniej raz w życiu wysłała komuś nagą fotkę. Te statystyki nieuchronnie będą szły w górę. Czy to źle?
Dzisiaj z niesmakiem patrzymy na rozbierające nastolatki. Mówimy - głupie, bezmyślne, krótkowzroczne, naiwne.
Być może takie są. To jedna strona medalu.
Ale być może, a wydaje mi się, że na pewno - są prekursorkami kolejnego etapu wyzbywania człowieka z cielesnej intymności? Etapu, który trwa od stuleci. Może właśnie tak ma być, bo jeśli spojrzymy na to z odpowiedniego dystansu - cóż złego jest w pokazywaniu własnego ciała? No cóż złego??
Niczym nie różnimy się od tych, którzy sto lat temu oburzali się na kobiety noszące spódnice do kolan."
Dokładnie tak - niczym sie nie różnimy, a raczej nie różnicie. Jesteście (również faceci w niemałej części) zapyziałymi, zahamowanymi, zaściankowymi purytanami którzy nie umieją sie cieszyć pięknem nagiego ciała, celebrować go i bawić się tym faktem. Smutny naród, smutni starzy ludzie i smutne młode pokolenie. Wóda i dyskoteki. Oto szczyt Waszego wyobrażenia dobrej zabawy. A potem w niedziele rosołek u matki. Fu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz