W związku z faktem że poziom kretynizmu babskiego jest niezmiennie wysoki jego opisywanie w kolejnej notce nie jest jakoś szczególnie atrakcyjne. A tu proszę - zbliża się sylwester - czyli święto jak żywe. Polacy znów się nabombią jak świnie. Wszak polak (celowo piszę z małej litery) świętować inaczej nei umie jak będąc pijanym. Żałosne. Ja tam wolę inny sposób na zabawę, ale nie napiszę jak bo w kraju cnotek, obyczajowości wprost z buszu i rodzin radia maryja większośc by nawet nie skumała.
Za to za Arturem Andrusem (bardzo ciekawy i utalentowany jegomość, polecam) pozwolę sobei zacytować pewną noworoczną anegdotę
"Pewien znajomy autora, poeta, udzielał kiedyś wywiadu pewnej młodej dziennikarce. Na błyskotliwe pytanie „Co pan uważa za swój największy sukces w mijającym roku?" odpowiedział: „Proszę pani, ja w sierpniu, z ośmiu metrów trafiłem ogryzkiem w wiadro".
Czego i Państwu życzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz