piątek

Co NALEŻY mówić debilce

Znalazłem ciekawy artykuł w sieci i pozwolę sobie go wam przytoczyć. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie skomentował jego zawatości.... :) Zatem wigilijne dzieło czas zacząć:

W kontakcie z kobietą czasem (CZASEM??????) jest tak, jak ze słoniem w składzie porcelany. Coś powiesz, a ona nagle milknie tak, jak byś powiedział coś niestosownego (i szkoda że ten stan nie trwa wiecznie....)
Ale czy na pewno nie powiedziałeś niczego, co mogłoby ją urazić? 
   


1. "Masz zamiar włożyć to dziś wieczorem?"
To jest jasne, że właśnie TO ona ma zamiar na siebie włożyć dziś wieczorem. Debilki poświęcają mnóstwo czasu na to, żeby wyglądać pięknie, niestety zazwyczaj ich trud jest daremny, mózgu  bowiem nie da się ubrać. To, co możesz powiedzieć powinno brzmieć: "Wyglądasz olśniewająco w tej sukience". Innego wyjścia nie masz, chyba, że chcesz wieczór spędzić przed telewizorem w atmosferze konfliktu z partnerką. (a nalepiej bez niej = spokój cisza i brak wkurwiającego babskiego dźwięku)
 
2. "Nie znoszę mojej matki"
Nie ma nic seksownego w nielubieniu swojej matki. Kiedy wypowiadasz się o niej w ten sposób, twoja partnerka sądzi, że o niej myślisz to samo. I szuka wyjścia awaryjnego. (no i niech szuka, im szybciej znajdzie, tym lepiej dla nas)
 
3. "Czy twoja przyjaciółka jest wolna?"
To nie w porządku, kiedy spotykasz ją przy barze, słuchasz opowieści o jej pracy, psie, fryzjerze tylko po to, żeby utworzyć sobie kanał dostępu do jej bardziej atrakcyjnej przyjaciółki. W rzeczywistości osiągniesz efekt odwrotny - ona powie swojej koleżance, że jesteś dupkiem. A jeśli jej koleżanka uzna taką merytoryczną ocenę za wartościową to będzie tylko znaczyło ze obydwie są kretynkami. I od takiego smrodu należy jak najszybciej spierdalać.
 
4. "Doszłaś?"
To podobno najgorsza rzecz, o którą możesz zapytać debilkę po tym jak właśnie skończyliście się kochać. Leżycie w łóżku, upojeni, wyczerpani, spoceni. Ona właśnie myśli, że jesteś pewnym siebie, namiętnym i doświadczonym kochankiem. Chcesz to wszystko zniszczyć pytając, czy miała orgazm? przecież wiadomo, że nie miała, Polki są bowiem tragicznymi kochankami, oziębłymi i zahamowanymi do granic możliwości
 
5. "Chcesz to wszystko zjeść?"
Lepiej nie poruszać tego tematu. Kropka. Każda kretynka zmaga się z jedzeniem w diabolicznym, katastrofalnym wręcz uścisku. Każda kobieta doskonale wie, że będzie żałować tego, że za chwilę zje makaron z sosem. Ponieważ kretynki podobnie jak z sexu również z jedzenia nie potrafią czerpać przyjemności
 
6. "Nie chodzi o ciebie. Chodzi o mnie."
Nieprawda. Prawda jest taka, że chcesz wyjść od niej jak najszybciej (NO BA - od kretynki każdy chce uciec jak najdalej), żeby załapać się jeszcze na happy hours w pobliskiej knajpie ze striptizem :)

Autor: ŁG Źródła: fhmonline.com 
cześć komentarzy wplecionych w treść - autor bloga 

niedziela

Skazana za gwałt

zdjęcie pochodzi z "Nie"
Artykuł z "Nie":

Kobieta skazana na rok więzienia za zrobienie loda.

Sprawa zaczęła obiegać świat latem tego roku.
Sąd w Bergen (Norwegia) podtrzymał wyrok skazujący 23-letnią kobietę na 9 miesięcy ciupy i 40 tys. koron odszkodowania za „fellatio”, co przekładając na język rodzimy znaczy obciągnięcie druta lub zrobienie loda, obciągnięcie laski albo ssanie pały – jak kto woli.
Nieszczęsna niewiasta 4 stycznia 2004 r. balangowała z dwoma panami. Spożyli podczas balangi co nieco, ale w proporcjach norweskich, czyli to, co w polskiej filozofii pijackiej określa się mianem nicości absolutnej. Jeden z uczestników niewinnej balangi, 31-latek, zasnął na sofie. I według jego opowieści, gdy się obudził, poczuł, że podczas snu zrobiono mu loda. Według zeznań 23-latki ona i owszem obciągnęła mu fujarę, ale on się obudził i nie protestował i nawet odwdzięczył się za miłą przysługę szerokim uśmiechem. 31-latek, któremu obciągnięto, jak podaje dziennik „Dagbladet” z 27 kwietnia 2005 r., poczuł się tak tym urażony, że się rozpłakał jak dziecko, poczem pobiegł do komendy, by zgłosić przestępstwo. Na dowód pokazał gacie i własną fujarę, z której pobrano DNA śliny. Nie trzeba było Sherlocka Holmesa, by stwierdzić, że DNA śliny pasuje jak ulał do 23-latki. Biedna męska ofiara obciągania popadła w psychiczny dołek i miewa teraz nocne koszmary.

Sprawa znalazła się w sądzie, a prokurator zaaplikował paragraf 192 prawa karnego, czyli gwałt. Prawo karne nie oddziela płci. Każdy akt czerpania seksualnej korzyści bez zgody part-nera jest w istocie uznany za gwałt. Będzie nim zarówno przelecenie nawalonej w trupa baby, jak i obciągnięcie fujary narzeczonemu, który akurat nie ma na to ochoty. Summa summarum nasza bohaterka dostała 9 miesięcy bez zawiasów i 40 tys. koron odszkodowania na rzecz pokrzywdzonego.
Patrząc na sprawę znad Wisły można się palnąć w banię i współczuć facetowi, co za zrobienie loda idzie na policję. Myślę, że i posterunkowy skręcałby się ze śmiechu z frajera, co
za laskę idzie składać skargę i żąda dochodzenia. Ale nie w Norwegii. Tu normalną ludzką wesołość dawno już zastąpiono pigułką prozak.
Adwokat 23-latki niejaki pan Per Magnus Kristiansen wniósł o ponowne rozpatrzenie sprawy, ale udało mu się zbić tylko jeden miesiąc z wyroku.
Pan prokurator SmÂrdal natomiast wyraził zadowolenie z wyroku. Sprawę potraktował śmiertelnie poważnie i oznajmił, że prawo nie czyni różnicy między mężczyzną i kobietą, jeśli  chodzi o seks bez obopólnej zgody. Bo do tanga trzeba dwojga.

Jest w Norwegii prawo „likestillingsliven”, na które polskie feministki czekać będą długo. Prawo to daje równouprawnienie kobietom praktycznie we wszystkich dziedzinach życia.
Narodową przywarą Norwegów jest chorobliwa polityczna poprawność. Z języka skasowano już dawno rodzaj żeński rzeczowników nazw niektórych zawodów. Nie ma już, jak to dawniej bywało, podziału na nauczyciel „Idrer” i nauczycielka „Idrerinne”, jest słowo nauczyciel bez względu na płeć. To samo dotyczy pielęgniarki itp. Osobiście uważam, że ofiarą tej politycznej poprawności zrównania kobiet z mężczyznami padła nasza samarytanka seksualna. Przywalono jej wyrok właśnie w myśl zasady równouprawnienia. Płeć nieważna, ważny czyn.
Nieszczęsna niewiasta jest pierwszą kobietą w Norwegii skazaną za gwałt. Czy czeka ją sława Moniki Levinski? Nie sądzę. W kraju tym o seksie można mówić tylko w terminologii medycznej. Politycznie poprawnie jest stwierdzić: spenetrował partnerkę waginalnie, poczem ona ujęła penisa partnera i uprawiała z nim seks oralny, co w wolnym przekładzie daje: wybzykał panienkę, a ona z wdzięczności zrobiła mu loda.
Sędzia w końcowej mowie po odczytaniu wyroku podkreślił, że łagodny wyrok w tej sprawie motywowany jest faktem, iż szanse oskarżonej na powtórne popełnienie przestępstwa są minimalne. Rozumiem. Której by się chciało brać do buzi po takiej aferze. Adwokat poszkodowanego Roar Vegsund motywował wyrok tym, iż facet, któremu obciągnięto, wciąż płacze i czuje się jak zgwałcona dziewica.

Równouprawnienie

I jak tam? Przewaliliście się wraz z tłumem w poszukiwaniu prezentów w formie zestawu skarpetki rękawiczki czekolada? Nie? uuuu szkoda. To lećcie jak najszybciej żeby potem spędzić święta w "rodzinnym" gronie wszyscy w swoich pokojach szczelnie pozamykani. Chyba że u kogoś jest inaczej - pozostaje wtedy tylko pozazdrościć.

Dziś będzie o równouprawnieniu. W pracy, życiu, związkach. Podobnie jak z kazdej dziedzinie życia równouprawienie, partnerstwo i sprawiedliwość jest wtedy, gdy działa na korzyść kobiet. Związek partnerki? Wyłącznie na jej zasadach, inaczej facet jest "palantem". Równouprawnienie? Ależ oczywiście, ale żeby przypadkiem nie musiała pracować ciężko jak faceci, niech ją puszczają w drzwiach, prawią komplementy noszą na rękach. A na koniec najlepiej niech za to zapłacą. Albo inaczej - będe pracowała tyle ile do tej pory ale chce zarabiać więcej, ponieważ domagam się równouprawnienia

Równe prawa? W czym? Zapytajcie kobiet przy lokalach wyborczych na kogo głosowały w tych wyborach. Ja zapytałem. "Na tego przystojnego". Zapytałem czemu. "Bo jest przystojny". Zapytałem czy była na spotkaniu z kandydatem, czy zna go osobiście lub zna jego program. "Nie.... Pan jest bezczelny !"
I dokładnie te same osoby, z takim talentem do logicznego myślenia, odpowiedzialności podczas procedur demokratycznych (takich jak wybory) domagają się równouprawnienia.

Z chęcią zobaczę kilka tuzinów żądających równych praw kobiet w kopalniach (patrz obrazek), hutach i podobnych miejscach pracy. Państwo widzieli panią górniczkę ciężko pracującą pod ziemią? Ja tez nie. Tu już równouprawnienie nie sięga, natomiast sięga tylko tam gdzie wygodnie i miło, gdzie pachnie i gdzie można paznokcie pomalować.

Tak to właśnie wygląda i zaprawdę współczuję wszystkim tym, którzy niedopchane feministki traktują poważnie a pieprzenie o równych prawach uważają za coś wartego uwagi. Drodzy panowie - skumajcie w końcu że jedynymi istotami wartymi uwagi według kobiet są tylko one same, a jeśli trzeba użyją tego o czym myślicie by to osiągnąć. Ot i wszystko...

Wesołych świąt, z kimkolwiek będziecie musieli je spędzić

NaPiwki

Zawsze mnie to irytowało. Zawsze próbowałem zrozumieć ideę napiwków. No bo tak: gdy ja wykonam po mistrzowsku swoja pracę, a trzeba wam wiedzieć że inaczej jej nie wykonuję, dostaję kwotę na jaką się umówiłem ze zleceniodawcą i ani centa więcej. Bo niby z jakiego powodu - to mój zasrany obowiązek żeby pracować profesjonalnie i domaganie się za do dodatkowej opłaty byłoby karygodnym chamstwem i bezczelnością.
Ale są zawody, w których pracują ludzie bezczelnie sie napiwków domagający. Taki kelner - wypada dac napiwek. Pytam - za co, za to że mi nie narzygał do zupy? No naprawde wypas. Na tak postawione pytanie otrzymuję odpowiedzi że:
  • "bo ma cięzką pracę". 
Po pierwsze primo: ja też i nikogo to nie obchodzi i nikt mnie nie opłaca za to że jest ciężka.
Do drugie primo: ja mu tej pracy nie wybierałem, jak mu praca nie pasuje, niech idzie kraść węgiel z torów.

  • "bo mało zarabia, ma małą podstawową pensję"
Widocznie jest frajerem i nie umie negocjować stawek za prace z szefostwem. A jak jest frajerem to nie ma powodu żebym ja był frajerem większym od niego i finansował jego brak umiejętności interpersonalnych oraz brak pewności siebie podczas negocjacji. Absurd w czystej postaci

  • "bo takie są zasady"
A moją zasadą jest to, że za wykonaną prace płace tyle, ile jest napisane w menu. Kazda szanująca sie restauracja ma wpisane w nim ceny już zawierające napiwek dla kelnera. Jeśli nie ma - jej problem. Zasady każdy sobie ustala sam, co widać na przykładzie każdej kobiety dla której każdy związek polega na "relacjach partrnerkich" pod warunkiem że partnerstwo będzie na jej zasadach. Zazwyczaj chorych i niepopartych żadną logiką. Zasady w firmie, w domu, w szkole na uczelni - każdy wymyśla sobie własne. Ja zasadę "bo takie są zasady" mam w zasadzie w dupie.

W TVN Style oglądałem niedawno wyznania kelnerek i kelnerów opowiadających jak są traktowani klienci, którzy nie zostawią napiwku. I uwierzcie mi, przykłady takiego traktowania były dość niesmaczne, wręcz obrzydzające. Czy jak nie zapłacisz "napiwku" murarzowi bądź adwokatowi lub elektykowi to ten wyriwe ci kable ze ścian, zburzy dom czy posadzi do pierdla? Nie - będzie szczęśliwy, że zapłaciłes mu zgodnie z umową tyle pieniążków ile oczekiwał. W terminie.

Kelner nie - ten będzie miał pretensje, fochy i strzeż się, gdy przyjdziesz drugi raz do jego miejsca pracy na zupkę. Nigdy tego nie pojmę. Jak również tego że jest to nieopodatkowany dochód z którego powinni się kelnerzy rozliczać skoro tak się go domagają.

Z chęcią dowiem się jakie jest wasze zdanie na ten temat. Chamskie wulgarne i bezczelne komentarze nie będące merytorycznymi wypowiedziami będą spuszczane w kiblu bez litości dla ich autorów.

Słodka notka

Cukier. Niczym koń. Jaki jest - każdy widzi, a liczni również czują smakując. Cukrów mamy wiele rodzajów w tym waniliowy. Zawsze myślałem że cukier waniliowy jest cukrem waniliowym. Nie jest. Trauma. Teraz spójrzcie na fotkę (kliknij w obrazek by go powiększyć) i przeczytajcie na głos napisy na saszetkach. Powoli i na głos.
 ........
Już?
........
No właśnie.... Co to jest wanilina? I czemu robią z niej cukier? Oj, chyba wykryłem poważną aferę. Bez Ziobry się nie obejdzie...


Poza tym przy okazji zakupów od pana w małym ale wszystkomającym sklepie komputerowym dostałem (tłumaczenie dla nastolatków - za free) klawiaturę gumową która można myć w zlewie, pod prysznicem a nawet podobno w muszli kiblowej. Zdarzyło pierwszy raz takiego prezenta otrzymać. Ale prezent celny, albowiem poprzednia była mocno zachlapana wyschniętym materiałem genetycznym pomieszanym z resztkami kilku tysięcy posiłków. Technologia jest wspaniała - w służbie człowieka po wsze czasy. Alleluja !

Muzyczna plama

Borysz Szyc. Kiedyś zaśpiewał u wojewódzkiego. Zaśpiewał pięknie. Pomysłałem - git - trzeba będzie nabyć płytę. I jak to zazwyczaj bywa od razu o tym zapomniałem. Ale że równowaga w przyrodzie musi być zachowana - dzisiaj sobie o niej przypomniałem, wyszperałem tym razem w necie i ściągnąłem by przejrzeć zawartość muzyczną płyty. No i moi drodzy niestety - nie jest dobrze. Pan Borys podparł sie jedną Panią o imieniu Marysia (teraz nawet 50 latki nie maja na imię maria, katarzyna czy anna, ale Marysia, Kasiunia i Anusia. Oraz Kasja i Joasja). Kto wie ten wie.
Borys sam przyznawał w wywiadach towarzyszących wydaniu płyty że śpiewać nie umie ale ciekawość jak to będzie kazała mu ją nagrać. Jakaś logika - przyznacie - w tym jest. I pomysł na płytę z autorskimi piosenkami i znanymi coverami jak "purple rain" "czy nothing compares to you" powinna być gwaranterm sukcesu i dobrej sprzedazy. Niestety. Płyta jest bardzo kiepsko nagrana, jakoś dźwięku powiem i stosunek poszczególnych instrumentów oraz wokalu wydaje się być przypadkowa i ustawiona w najlepszym przypadku dla zabawy. Szkoda, bo zniszczyło to Szycowe wykonania pięknych kompozycji.
Gdy Guns n Roses nagrali cover Dylana "Knockin' on heaven's door" uczynili to w takim stylu że nawet teraz mało kto wie, kto był jego twórcą. Genialnie nagrana, zagrana, z pomysłem, czadem i wszystkim co rockowy hymn mieć powinien. A Szyc - lipa.
Drogi Borysie - zabierając się za profanowanie wielkich kompozycji warto najsampierw pomyśleć i znaleźć na nie pomysł. Jeśli go brak, lepiej skorzystać z którejś z panienek z reklamy z pstrykaczem a nie zajmowac sie muzyką. Będzie to z korzyścią i dla nich zapewne (bo na reklamie mają miny oślic) i z całą pewnością dla muzyki. Płytę odstawiam na półkę i uroczyście przyrzekam nigdy do niej nie wrócić a jak los pozwoli - sprezentują ją wrogowi

środa

Wielka Anna Solo

Ile w swoim życiu spotkaliście kobiet które weszły na wyższy poziom w życiu tylko z powodu zadawania sie z wami? Które stały sie mądrzejsze, posiadły nowe umiejętnosci (np zaawansowanej obsługi komputera czy mistrzowskiego robienia lodzika) i jak już zauwazyły że nic więcej nie są w stanie z tej znajomości wyciągnąć poszły do innego dosłownie i w przenośni? No własnie.

Sam znałem również gości, którzy kleili sie i obracali wokół mnie jak miałem kase i nie żałowałem jej wydawania (daltego teraz jestem snobem i mi z tym dobrze). A gdy pojawił sie kolega bogatszy to szli sie podlizywac do niego. Jak widac zatem - to cecha nie tylko babska. A szkoda.

Szkoda, ponieważ taką cechą popisała się wielka piosenkarka, mistrzyni światowych estrad i - az szkoda powiedzieć - do niedawna moja ulubienica na którą lubiłem patrzeć i której lubiłem słuchać - Anna Wyszkoni, do niedawna głos grupy Łzy.

Gdy prześledzicie historię grupy dowiecie się że ona jedna i kilku panów jako zespół zrobili wszystko by sami z siebie stać się popularnym zespołem i utrzymywać poziom mimo że wśród innych ów poziom spadał. I za to nalezy im sie szacunek. Należy jednak mieć świadomość że najbardziej na zespole zyskała Anna, ponieważ to ona śpiewała, udzielała wywiadów itp itd. Takiego perkusisty nikt nie zna a przeciez jest tak samo wazny jak ona.

Niedawno wydała nową płytę. Solową. I nie ma nic w tym dziwnego - każdemu wolno. Taki Freddie Mercury tez wydawał. Ale do śmierci śpiewał z Queen i nie przeszkodziła mu w tym płyta. To samo z Doorsami czy członkami wielu wielkich gigantycznych zespołów. Ale to oni. Oni nie są Anną, ona jest inna. Gdy wycyckała panów z zespołu zdecydowała że zwiąże się z ich managarem. Wszak samotna panna z dzieckiem musi mieć chłopa bo co ludzie powiedzą... :) Zatem znalazła chłopa najbliżej jak umiała, żeby sie przypadkiem nie naszukać za daleko.
Prędzej czy później chłop musiał pójść za dupą i tak tez zrobił. Anna zdecydowała się wydać płyte solową, a ponieważ wielka artystka scen Wyszoni Anna nie ma czasu na pogodzenie kariery solowej z lojalnością wobec zespołu dzięki któremu ta karierę mogła w ogóle zacząć to olała chłopaków. Ich menadżer, a chłop Anki również. Teraz zespół szuka i wokalistki i menadżera. I miejmy nadzieję że szybko znajdzie. Tym razem faceta a nie wokalistkę.
Anna W. nie przewidziała jednego - solowe kariery tak szybko jak się zaczynały, zazwyczaj podobnie szybko się kończą, szczególnie w tak zapyziałym biznesie muzycznym jaki mamy w Polsce. Zaczynając taką karierę trzeba mieć jedną cechę - odrobinę dystansu do siebie i pokory. Tutaj tych cech zabrakło i z całego serca życzę żeby po pierwszej płycie solowej nie przyszła druga i żeby była wokalistka Łez zniknęła ze sceny jako solowa artystka. O oby muzycy Łez nie okazali się dupami wołowymi i absolutnie nie przyjmowali jej z powrotem ! Niewdzięczność babska musi być zawsze piętnowana i karana. Bez względu jak dobrze świeciła dupą na koncertach.

wtorek

Dobór nienaturalny

Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami przemyśleniami na temat dokonywania przez nas wyborów i tego jak one wpływają na nasze życie oraz jak te wybory wyglądają w zależności od płci, która ich dokonuje.

Zaprawde powiadam wam - nie zdarzyło mi się myśleć i kombinować inaczj niż tak, żeby ułatwiac sobie życie. Czyli jak szukam laski to takie, która nie ma dzieci, chłopa z którym po rozwodzie mieszka, nie jest alkoholiczką, dziwką i ściemniarą tak? Wydaje mi się to oczywiste. Gdy podejmuje ważną decyzję która być może wpłynie na dalsze moje losy to nie myśle fiutem, lecz głową, a konkretnie jej zawartością. Proste. Moim zdaniem myślenie penisem zawsze doprowadza do tragicznych skutków (prędzej lub później) ponieważ takie myślenie wiąże się z braniem pod uwagę żeńskiego elementu - a on zawsze wszystko spierdoli, nawet gdy idea jest słuszna.

Teraz one: stawia sie przed nimi 10 dobrych, łagodnych, spokojnych, niepijących, niepalących, z pasjami, zainteresowaniami, chcących rozwiązywać problemy spokojnie i poprzez rozmowę facetów. Oraz jednego gnoja który będzie je rzucał po ścianach. Którego wybierze kobieta? Oczywiście że tego ostatniego. Co więcej, przez resztę czasu będzie łazić i narzekać jacy faceci są beznadziejni, przy czym najczęściej używanymi zwrotami będzie "palant" oraz "dupek". A ci w porządku goście dalej sobie będą sami żyć, łazić do knajp czy kina w pojedynkę z roku na rok coraz bardziej się ciesząc że nie mają tak przesrane jak inni faceci, którym zachciało się potraktować poważnie jakąś kretynkę.

I git. Istnieje teoria, według której najlepiej czujemy się z ludźmi najbardziej podobnymi do nas. To nic dziwnego, w końcu najbardziej kochamy samych siebie, więc nasze klony będą przez nas najbardziej cenione lubione i podziwiane. Zatem jeśli kobieta wybiera sobie do życia to debila to o czym to świadczy? Że sama jest debilką, prawda? Prawda.

Oglądałem niedawno dokument, w którym pokazywano jak oceniają atrakcyjnośc ludzi kobiety przypadkowo sondowane na ulicach miast różnych krajów. Pokazano im zdjęcie faceta z prośbą o ocenę od 1 do 10. Padały oceny od 5 do 8. Następnie zdjęcie tego samego mężczyzny opisano wagą, wzrostem oraz zarobkami miesięcznymi lub rocznymi (w zależności od sposobu rozliczeń w danym kraju). I znów sąda na ulicach. Młode kobiety tego samego meżczyznę (lecz z danymi o zarobkach które określono wysoko) oceniały w skali  1-10 na 8 do 10. Wnioski są oczywiste. A jesli dla kogoś nie są to jest idiotą i niech leci szukać podobnych sobie.

W tym samym dokumencie naukowcy na przykładach udowodnili, że mężatki w trakcie owulacji dużo częściej wychodzą do klubów w celu poznania jednonocnego pana i przeżycia z nim przygody, przed wyjściem ubierając się wyzywająco by pokazać coś, jeśli mają co pokazywać. I to jest w porządku. Ale jak facet sie na ulicy obejrzy za panienką to jest III wojna światowa.

Skumajcie wreszcie idiotki - was natura stworzyła do bycia debilkami i uwazacie że wszyscy wokół powinni nimi być. A te które nie są, są same zazwyczaj. Jakby piersi były wam potrzebne do karmienia dzieci to pojawiały by sie w trakcie ciąży i po niej i po połogu znikały. To samo z zaokrąglonymi biodrami, apetycznymi dupkami, ładnymi buziami i całą resztą. Nie bez powodu natura wyposażyła was w narzędzia typu menstruacja i owulacja. Pomyślcie o tym przez chwile zamiast mieć wieczne pretensje do faceta za to że myśli i robi to do czego go stworzyła natura.

Jak wam sie nie chce myśleć to zgnijcie w samotności a nie zasrywajcie życia facetom dokonując niewłaściwych wyborów, wiążąc sie 20 lat starszymi partnerami, z żonatymi i dzieciatymi panami, z więźniami, prostakami, narkomanami, alkoholikami lub gościami którzy mają was w dupie. Jeśli już koniecznie musicie całe życie wybierać źle to róbcie to tak żeby konsekwencje dosięgały tylko WAS i nikogo innego. I nie narzekajcie jacy inni są beznadziejni. Bo beznadziejne w ogromnej mierze i liczbie jesteście niestety Wy. Niezależnie od tego co o sobie myślicie tak właśnie jest.  A wasze wybory tylko to potwierdzają. Gdyby głupota mogła świecić wyglądałybyście jak ta panienka na zdjęciu.

niedziela

A dzisiaj muzycznie

Dobry ten blog tutaj, dlatego dzisiaj jeszcze jeden post, który - zaskakująco - nie będzie o debilkach bo mi dla nich dziś szkoda czasu i chęci.

Otóż dla wszystkich waćpanów którzy znają niejakiego Leonarda Cohena - informuję że w dniu dzisiejszym wizytując empik natknąłem się na kilka smacznych kąsków muzycznych rodem z najlepszych tradycji dźwiękowych wziętych. To właśnie rzeczony Cohen z nową płytą "Song from the road" - koncercik zagrany z takim jajem że bujam sie nawet przy pisaniu tego posta. Koniecznie trzeba nabyć.

No i pojawiła sie nowa płyta perfectu. Kupiłem, przesłuchałem. Niestety drodzy parafianie - nędza z bidą. Prócz tego że rockowo brzmi jak należy to piosenki takie same, lub podobne, mało wyrafinowania. Ja rozumiem że Panowie grają już 3 dekadę i mało komu sie chce po 30 latach coś nowego wymyślać, ale kurde, bez jaj..... Jedyna i najlepsza ostatnimi czasy na rynku muzycznym jest "Raz po raz" i przy okazji to jedyna z tej płyty której można posłuchać z przyjemnością.

No i jeszcze pojawiła sie nowa płyta Dżemu - "Muza" - tu jest znacznie lepiej. Rysiek Riedel nie powstydziłby sie takiej płyty. Nagrana i zagrana elegancko, z jajem, po przejściach poważnych, bluesowo rockowa. Coś pięknego. Płyta pokazuje że blues się rodzi z cierpienia i wtedy on najlepiej smakuje.

Na sklepowej półce widziałem również dzisiaj nową płytę Maryli Rodowicz - najbardziej zajebistej debeściary scenicznej jaką widziałem na żywo. A musicie wiedzieć że z racji zawodu jakiś czas temu wykonywanego koncertów widywałem tysiące. Zatem płyta zapewne jest świetna. Ale nie zdążyłem posłuchać. Może ktoś z Was?

I jeszcze scenka rodzajowa z dzisiaj. Po sklepie idzie panna średniej urody z wózkiem a przed nią facet. I ona do niego na cały ryj - "jestes pryszczem na dupie, do niczego sie nie nadajesz!" :) Bidoczek, nie dziwie sie że sie do niej nie przyznawał. Jakby się tak kobieta do mnie odezwała przy ludziach minute później by miała walizki za drzwiami.

Nowa odsłona

Po przejrzeniu wszystkich dostępnych systemów blogowych zdecydowałęm się na założenie nowego, gotowego bloga korzystając z rozwiązań największych inajlepszych firm proponujących tego typu usługę. Wybrałem blogger.com - czy się sprawdzi - przekonamy się. Póki co proszę Was o zdanie i opinię czy dobrze Wam się bloga czyta, czy migracja do bloggera wpłynęła korzystnie na czytelność i jasność postów i tak dalej.

Wkrótce nowe posty. Zapraszam i pozdrawiam
Autor

Kuba maj hiroł

Cóż, nie da sie ukryć że cenię Kubę Wojewódzkiego zarówno jako dziennikarza za jego umiejętność niecyrkowania słownego "pod" kogoś, za lekkość pisania i konkretyzm. Jako prowadzącego program TV, za łatwość kontaktów z ludźmi i umiejętność szybkiej riposty. I tak dalej i tak dalej. Ale najbardziej lubię człowieka czytać. Dlatego dzisiaj bubloteka o ostatnich wydarzeniach w kraju małego brata w słowach K.W. 


Egipt to generalnie pechowe miejsce. Jakiś czas temu po pustyni błąkali się tam przez 40 lat jacyś ludzie. Następnie zabłąkała się w egipskie ciemności Sandra Lewandowska z posłem Maksymiukiem w maksymalnych slipach. W myśl starego powiedzenia, kto nie smaruje, nie jedzie, Sandra wysmarowała Janusza na maksa. Niestety, nie pomogło jej to w wyborach i publiczność nie wybrała jej do następnego etapu "Tańca z gwiazdami". Sandra legła w pierwszej turze. Liczymy, że koledzy z klubu tanecznym krokiem pójdą w jej ślady. Minus 1 - I pani też...

Oto wiadomość, która wleje wam w serca przekonanie, że jest jeszcze na świecie prawo i sprawiedliwość. Mandaryna, była żona charczącego dziwaka, matka dzieci o imio-nach nie do zapamiętania nawet na trzeźwo, kobieta, dla której tonacja - nie gra roli - postanowiła zakończyć karierę śpiewaczą. Bogusław Wołoszański - w ramach Sensacji XXI Wieku - chce wyjaśnić, kiedy ją zaczęła, bo zasadniczo brak świadków. Są tylko ofiary.

Minus 2 - Audi 666

Mamy Polskę, z której powinniśmy być dumni, bo jest nowa, jeszcze lepsza, faceci z cygarami są eliminowani, a ci, którzy mają kasę, pójdą na to konto do kąta. I nie będzie to konto Pierwszej Mamy. W ten odzyskany krajobraz w blasku chromu z szumem klimatyzacji wjechał papcio Rydzyk nowym audi A6 za sumę 250 tysięcy złotych. Niejaki Mateusz w Ewangelii nawijał kiedyś - "jeszcze raz wam powiadam, łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego". Na szczęście Tadzio jest zmotoryzowany i piechotą iść nie musi.

Minus 3 - Spieprzaj dziadu 2

Makaroniarze zbadali sobie nastroje społeczne i zdębieli. Ponad 34 procent Włochów chce, by premierem został najpopularniejszy w kraju satyryk Beppe Grillo. Komik ten zainicjował akcję pod tytułem "vaffancullo day", co spokojnie można przetłumaczyć "dzień odpieprzenia się", której celem jest wprowadzenie zakazu kandydowania do parlamentu osób sądzonych i skazanych. Szansa przeszczepienia pomysłu "z ziemi włoskiej do wolski" raczej się nie powiedzie, bo u nas ci najśmieszniejsi już rządzą.

Minus 4 - Ty czarownico...

Całkiem niedawno odbył się w Tęgoborzu na Sądecczyźnie Jubileuszowy Zlot Czarownic Sabat 2007. Panie mówią o sobie Baby Jagi i spotykają się regularnie od połowy lat 60. Ażeby uspokoić co bardziej zapalczywych aktywistów LPR, informujemy, że pod nazwą Sabat kryje się ogólnopolski zlot kobiet pilotek. Swoje czarownice na odlotową schadzkę oddelegowało każde większe miasto. Podobno ojciec Tadeusz Rydzyk z Torunia też wytypował swoją ulubioną, ale nie doleciała.

Minus 5 - To ja typ niepokorny...

Zmiany, zmiany, zmiany. Janek Rokita prawie już na dobre rozstał się z Platformą O. Wyrwę po Janku wypełnił postdiscopolowy zapiewajło, niejaki Stachursky. I tak miejsce faceta z coraz słabszym głosem zajął facet zupełnie bez głosu.

Minus 6 - Staś i Nelly

Polskie kino zna niejedną scenę, gdy facet mówi źle o paniach. Od "Bo ty stara dupa jesteś" pana Lindy, przez "panna schowa bobra, bo nie godzi się białogłowie" pana Sienkiewicza, po "dupa fajna z twarzy" Lubaszenki. Ale ostatnio pobił wszystkich Tusk Donald po wystąpieniu Nelly Rokity w telewizji. Publicznie pocieszał jej małżonka: "Janku, cała Platforma rozumie Cię, współczuje Ci i jest z Tobą". Jak widać, brutalizacja języka kampanii sięga dalej niż dziadek (wiadomo który).

Minus 7 - Energetyczny Krzyś

W parlamencie, który właśnie niedawno zaliczył kolektywny zgon, było wielojajecznie, ale ten nadchodzący może być jeszcze bardziej ezoteryczny. Decyzję o kandydowaniu podjął poliglota, detektyw, dyplomata, lowelas, smakosz Frytki - Krzysztof Rutkowski. Jego program wyborczy składa się z dwóch części - "walka z ziobrotokiem i układami w prokuraturach". Poza walką Krzycho chce wypuścić napój energetyzujący sygnowany własnym nazwiskiem. Liczymy na przyrost energii tych, co go wypuścili.

Minus 8 - Nie bardzo Hollyłódź...

Łódź to brzydkie miasto, w którym powstają brzydcy ludzie. Od politycznego rencisty Leszka Millera po małolitrażowego tenora Michała Wiśniewskiego. Miasto postanowiło tę hańbę zmyć i zareklamować się jako europejska stolica seksu. Od BBC, przez ulotki na ulicach, po billboardy w Londynie mieszkaniec wysp ma być bombardowany informacją, że w kategorii seksualnej ziemi obiecanej tylko jedno miejsce jest właściwe. My proponujemy hasło nieco ogólniejsze: Przyjeżdżajcie, mamy tu naprawdę niezły burdel!!!

Minus 9 - Back to the future

W nocy z 11 na 12 września Etiopia hucznie świętowała przyjście nowego... 2000 roku. Siedmioletni poślizg Etiopczyków wynika z tego, że obowiązuje tam kalendarz koptyjski. Nam od dwóch lat i od dwóch takich też się wydaje, że XXI wiek jeszcze przed nami.

Minus 10 - To nie był film

Czwarta RP niezmiennie kojarzy nam się jak polski film - głównie ze złą obsadą. Im dalej w las, tym więcej zepsutych jaj, czy jak tam to szło... Znany z roli pogodynki Jarosław Kret, gdy tylko dowiedział się, że kierownictwo TVP chce go ukrzyżować prowadzeniem programu Przebojowa Noc, próbował się otruć. Potem okazało się, że aktor Krzysztof Zakrzewski grający w gangsterskim spocie PiS to ten sam pan, który użycza głosu niejakiemu Tinky Winky. Liczymy, że i w tym przypadku reżyser łyknie trutkę na krety.

Zredagował główny technolog: Kuba Wojewódzki
Zerżnął niekomercyjnie dla przyjemności swojej i Waszej autor strony

Podpatrzone w prasie

Za "NIE" : Do jednego z banków w Choszcznie zgłosił się 27-letni mężczyzna. Powiedział, że jest przedstawicielem mafii wołomińskiej. Grożąc użyciem materiałów wybuchowych zażądał gotówki w wysokości 100 tys. zł. Policjanci zatrzymali go, gdy przyszedł po odbiór pieniędzy. Sąd nie dał wiary jego tłumaczeniom, że miał być to tylko żart i w ten sposób chciał sprawdzić skuteczność działania policji.

Coraz częsciej sobie myśle, że ludziom się bardzo, bardzo w tym kraju nudzi. Ci, którzy nudzić się nie lubią - wyjeżdżają. Czego i sobie życzę.

sobota

Debilki kierujące

Tak, dzisiaj będzie o was - kobietach kierowcach. Już samo określenie brzmi śmiesznie, a co dopiero ten fakt w rzeczywistośći. Byłoby całkiem w porządku gdyby można mówić o śmiechu. Niestety - kretynka za kierownicą nie jest śmieszna - jest niebezpieczna. Przykłady? Proszę.
Zapytajcie kobietę która strona to prawa a która lewa. Założe sie że odpowiedzą błędnie. I takie osoby dostają prawa jazdy. Za dupe chyba. Problemem jest również to, że kobieta w swoim ograniczonym do niminum jestestwie potrafi robić, lub myśleć o wykonywaniu maksymalnie jednej czynności na raz. Dlatego włączanie się do ruchu na przykład to zadanie ponad jej siły. Co z tego że na drodze szybkiego ruchu jedzie tir około 120 km/h? Ona teraz ma kaprys wjechać na droge i wjedzie. Ona jest księżniczką, wie to, bo tatuś powtarzał od maleńkości. A księżniczki nie czekają na to czego chcą, one to dostają teraz i zaraz. A że przy okazji zabije siebie i kilku innych użytkowników drogi ? Kij z tym. Ważne że zrobiła po swojemu. Tatuś kupił autko (albo inny frajer) niech on sie martwi. Najważniejsze, żeby nie połamać paznokietków. Albo żeby sie nie rozlał tonik na siedzeniu pasażera.
Kobiety - pytam retorycznie - gdzie wasze mózgi ?? Chcecie być równouprawnione, używajcie swoich głów jak faceci, a może za milion lat będziecie na ich poziomie. A co do prawa jazdy, cóż.... prawda jest taka, że kobiety powinny mieć ustawowy zakaz kierowania pojazdem mechanicznym. Koniem też. W końcu koń w tej sytuacji byłby mądrzejszy od jeźdźca.
Tak, ja wiem że są kobiety, która są świetnymi kierowcami. Znam takich kilka. Jednak cóż z tego, skoro liczbowo na głowę biją ich te kretynki, dla których zasady ruchu są niczym, a strony świata nie grają roli. Niech was szlag. Mam nadzieje że sie w piz du zabijecie i będzie w końcu na drogach święty spokój.
I niech mnie żadna w Was nie rozśmiesza swoimi żałosnymi komentarzami do tego tekstu, albo idiotycznymi, podszytymi waszym nieudanym życiem i niedorobieniem emocjonalnym opowiadaniem jak to jeżdżą faceci. Nawet, gdyby facet nie miał rąk i nóg jeździłby dowolnym środkiem transportu lepiej, niż wy.

czwartek

Silne debilki? Mit czy prawda

Trafiłęm na ciekawy tekst. W komentarzach na onecie debilki żalą się - UWAGA - że faceci boją się silnych kobiet. Komentarze pod taką opinią mówią same za siebie. Pozwólcie, że je przytoczę:

niestety prawda... a kobiety boja sie przystojniakow...

~generalizujmy dalej , 30.11.2010 07:30
niestety prawda... Raczej nie chcą mieć nic wspólnego z wariatkami, które uważają siebie i swoje potrzeby za najważniejsze, gdy wokół jest tyle pięknych, normalnych kobiet.
Choćby sam fakt jak sobie to tłumacza... mężczyźni boją się silnych, niezależnych kobiet hehe.


~Ken , 30.11.2010 07:56
niestety prawda... Tak mówią jędze

~Bart'ek , 30.11.2010 09:22
niestety prawda... Bogate kobiety traktują mężczyzn jak meble. Dlatego lepiej mieć normalną kobietę.

~on , 30.11.2010 09:44
I UWAGA - KOMENATRZ (tfuuu) KOBIETY
niestety prawda... Są mężczyźni, którzy nie boją się silnych kobiet, ale to są rodzynki: "męscy", bez kompleksów, spełnieni zawodowo i nie przeczuleni na swoim punkcie. Oni nie potrzebują iluzji górowania nad kimś, bo rzeczywiście się realizują i mają wysoką pozycję. I tu nie chodzi o kasę ,tylko o satysfakcję z tego kim są i co robią w życiu. Faceci idealni ;-)

~Julia , 30.11.2010 12:52
Tak tak debilko, szukaj idealnego :) A jak już wrócisz z odtrucia to powitamy cie w realnym świecie.

i następny komentarz:
niestety prawda... "Boja sie" to jest bardzo dobre slowo!! Tylko nie w takim znaczeniu, jak wam, tym "silnym" kobietom sie wydaje:) My sie takich kobiet boimy w takim samym znaczeniu, jak ty sie boisz lumpa, pijaka czy smierdziela. Tez sie "boisz", prawda? Z odrazy. No wlasnie. I my tak samo. Bo ta "sila" w kobiecie jest dla kazdego normalnego faceta zwyczajnie odrazajaca. To jest dokladnie to, czego facet NIE SZUKA w kobiecie. Kobieta to ma byc delikatna, kobieca, nieco romantycznie oderwana od zycia i wymagajaca opieki mezczyzy! Takie nas kreca, bo to jest nasza rola od czasow wyjscia z jaskini - OPIEKOWAC SIE KOBIETA. Tak jestesmy zaprogramowani. A jak bym mial byc z "silna realistka, twardo stapjaca po ziemi", to bym sie czul jak hooseksualista po prostu, jak bym byl z drugim facetem.

~Facet , 30.11.2010 13:11
Facecie, żadna tego nie skuma, po co im to tłumaczysz? :)
niestety prawda... ..aaa tak..., a już szczególnie silnych, niezależnych i z włosami na klacie... takich kobiet to się bojom NAJbardziej ;-)

~WrocMan , 30.11.2010 13:39
I TYLE EWANGELII NA DZIEŃ DZISIEJSZY - POLECAM PRZEMYŚLENIOM POWYŻSZE CYTATY

niedziela

O czym marzy kretynka

Kobiety lubią pieniądze, a czasami tylko pieniądze i nic poza tym. Nie lubią nawet własnego psa, a dzieci traktują jedynie jako sposób na zdobycie jeszcze większej ilości pieniędzy. Pieniądze potrzebne są kobietom nie dlatego, że są chciwe i zachłanne. One potrzebują ich z zupełnie innych powodów.
Poczucie bezpieczeństwa

Większość szaleńców i manipulatorów żerujących na ludzkiej naiwności zjednuje sobie sympatię i zaufanie bliźnich, opowiadając im o miłości do matki, do chorej żony lub syna. Wzruszają się mocno, kiedy ich rozmówca zaczyna wspominać własne dzieciństwo, i gotowi są nawet płakać, żeby sprawić mu frajdę. Wszystko po to, by owinąć go sobie wokół palca i ograbić z forsy lub jakichś wyjątkowo rzadkich dóbr. Kobiety czynią podobnie, z tym że o wiele rzadziej wzruszają się losem rozmówcy, a o wiele częściej własnym. Pieniądze, których pożądają, nigdy nie są im potrzebne po to, by mogły wydawać je na stroje, wycieczki, biżuterię i młodych kochanków. One chcą je mieć po to, by czuć się bezpiecznie. W końcu odchodzą od mężczyzny, którego już nie kochają, i nie mogą w tym okropnym świecie zostać zupełnie same. Muszą więc zabrać ze sobą jego ciężko zarobione pieniądze. Żeby to zrobić, kobiety zdolne są do wszelkich czynów, nawet takich, których nie jest w stanie wyobrazić sobie najlepszy hollywoodzki scenarzysta. Ot, choćby taki obrazek: sala sądowa, sprawa rozwodowa przeciwko jakiemuś Bogu ducha winnemu badylarzowi, który przez większość życia siedział w szklarni i doglądał pomidorów. Jego szanowna małżonka w tym czasie siedziała na tarasie willi i sączyła drinki. Patrząc na niego i na te pomidory, doszła dnia pewnego do wniosku, że takie życie nie jest odpowiednie dla osoby tak dystyngowanej jak ona. Gdy przesiadywała na tym tarasie bez ruchu, miała mnóstwo czasu, by opracować perfekcyjny plan pozbawiania męża forsy, pomidorów, szklarni i siebie. Dodajmy od razu, że tylko za jej towarzystwem ów pan nie tęsknił później ani przez chwilę. Najbardziej żal było mu pomidorów. Kulminacyjnym momentem tego planu był występ jej nadmiernie rozrodzonej rodziny na sali sądowej. Ludzie ci występowali tam w charakterze świadków znęcania się nad biedną i nieszczęśliwą kobietą. Ze szczegółami opowiadali, jak badylarz bił swoją ślubną i kazał jej pracować ponad siły przy nawożeniu pomidorów. Żeby ich zeznania wydały się sądowi bardziej prawdopodobne, za każdym razem powoływali się na jakiegoś świętego, który patrząc z niebios, miał potwierdzać ich słowa. Na szczyty wzbiła się siostra powódki, która powiedziała, że w tym całym okropieństwie, którego nie sposób było wytrzymać, ukazał się jej dnia pewnego ojciec święty Jan Paweł II, który powtórzył słowa: Nie lękajcie się! I ona wtedy już zrozumiała, że wszystko się uda, że będzie dobrze i jej siostra uwolni się w końcu od oprawcy. Stało się oczywiście tak, jak to zapowiedział zmarły papież. Sąd obłożył sparaliżowanego z niedowierzania badylarza rozmaitymi karami i kazał mu łożyć na byłą już żonę oraz podzielić się z nią majątkiem. Żona owa siedzi dziś jak dawniej na tarasie, tyle że u jakiegoś innego frajera, i sączy drinka, a jej nowy mężczyzna szkoli w tym czasie psy, które bardzo kocha, lub oddaje się jakimś innym, zupełnie absurdalnym i nie przynoszącym korzyści ni satysfakcji zajęciom.

Koniec marzeń

Lista kobiecych satysfakcji i dążeń nie jest zbyt długa i właściwie zamyka się w trzech punktach: orgazm, dziecko, majątek. Zamiast dziecka można w środek wpisać karierę, bo to są elementy wymienne. Orgazm musi być oczywiście regularny i najlepiej wielokrotny, kariera oszałamiająca, a majątek duży i zdobyty bez wysiłku. Jeśli w życiu kobiety brakuje któregoś z tych trzech punktów, nie będzie ona szczęśliwa nigdy i do końca życia będzie patrzeć smutnymi oczami w dal, uwodząc w ten sposób mężczyzn o naturze romantycznej.

Kiedy jednak obok pojawi się ktoś taki jak Harun al-Raszid, kalif z Bagdadu, i otworzy swój portfel, smutek zniknie z oczu takiej pani, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Liczko jej się zarumieni i śmiech perlisty dobędzie się z gardła. Oto jej modlitwy zostały wysłuchane.

Już wkrótce człowiek, który tak nieopatrznie zdradził się, pokazując swój majątek, zostanie go pozbawiony, a marzenia, które realizował za pomocą swoich pieniędzy dzięki ciężkiej pracy, będą pogrzebane na zawsze. Jego krwawica posłuży do tego, by karmić gromadę jakichś przygłupów ciągnących się nieodmiennie i zawsze za każdą kobietą lecącą na forsę. Są to jej rodzice, bracia, byli kochankowie, jakieś dzieci, a także kilka przypadkowych osób, które nazywają siebie cichymi wielbicielami. Hałastra ta musi mieć co jeść, na czym spać i musi realizować swoje wyhodowane na brukowych pismach plany związane ze spędzaniem wakacji, kupowaniem sobie markowych ciuchów i temu podobnymi zachciankami. On za to wszystko zapłaci. W zamian dostanie kilka nocy, które wydadzą mu się zbyt teatralne jak na wielką miłość, ale pomyśli, że to może tak na początek, potem będzie inaczej. Mężczyzna jest bowiem niewyobrażalnie naiwny i bierze za dobrą monetę każdy właściwie objaw sympatii i oddania. W swej bezdennej głupocie gotów jest przypuszczać, że jego osiągnięcia zawodowe i hobbystyczne (takie jak samotne opłynięcie przylądka Horn), a także dalsze plany na życie, które roztacza przed swoją wybranką, robią na niej i ciągnącym się za nią dworem sług i trefnisiów jakiekolwiek wrażenie. Ona patrzy na niego rozpromienionymi oczami, w których migają cyferki, a on opowiada jej, jak zmagał się z wiatrem u wybrzeży Ziemi Ognistej. Ona myśli: co za głupoty, mógłby się utopić i kto by wtedy przejął te aktywa? On myśli: jaka ona piękna i jak uważnie słucha, interesująca kobieta. Po czym oboje padają sobie w ramiona. Kłębiący się za nią tłumek potakuje i uśmiecha się półgębkiem; oni już wiedzą, że oto nadchodzi czas żeru.

Metody obrony

Intercyza nie jest dobrą metodą obrony, bo wszystko, jak wiadomo, zależy od prawników i sądu. Prawnicy są sprzedajni, a sądy to zwykle kobiety, które niejednego faceta przekręciły na grubszy szmal. Nie ma więc co liczyć, że prawo pomoże mężczyźnie w jego zmaganiach o odzyskanie godności, marzeń, pieniędzy i spokoju. Nic takiego nie nastąpi, trzeba więc bronić się samemu. Przede wszystkim należy unikać kobiet, które wyrażają jakieś głębsze zainteresowanie naszym życiem. To na pewno pułapka. Kobiety takie zadają idiotyczne, zdradzające krańcową ignorancję pytania o pracę i zainteresowania mężczyzny. Próbują uczestniczyć w jego życiu, zajęciach pozazawodowych. Okazują mu nachalny i przejaskrawiony podziw i oddanie w miejscach publicznych, w towarzystwie innych kobiet i mężczyzn, którzy patrzą na to, kiwając głowami. Kobiety takie traktują własne ciało jak mydełko dove, które co prawda ładnie pachnie, ale może się wymydlić, nie należy więc używać go zbyt często i intensywnie. Do tego dodać należy wielką niechęć do wszelakich obowiązków, tak zawodowych, jak i domowych. Wiele mówiącym sygnałem są upodobania estetyczne i zainteresowania takiej pani. Jeśli kobieta o wyglądzie młodej Sophii Loren i takowych manierach zasiada do serialu Plebania, obnażając dziąsła za każdym razem, gdy pojawi się na ekranie ten siwy ksiądz, to znaczy, że w środku ma jakieś niebezpieczne pęknięcie i trzeba uciekać. Takie rzeczy bowiem nie idą ze sobą w parze i coś musi być kłamstwem. Najpewniej ów styl a la Sophia Loren. Jedynym sposobem na uniknięcie pułapki jest pilna obserwacja jej zachowań. To może potrwać, ale warto się pomęczyć, żeby uniknąć potem kłopotów.

Najgorzej jest zakochać się od razu i zgłupieć. Ona nie bez wstrętu przetrwa pierwszy okres upojenia emocjonalnego, będzie jeździć z nim jego terenowym samochodem po jakichś wertepach, choć o mało przy tym nie zwymiotuje, będzie oglądać filmy, które on nakręcił na Cape Cod, i słuchać muzyki Aborygenów. Kiedy już w końcu minie pół roku od ślubu, powie: Dość. Namęczyła się wystarczająco, teraz musi sobie jakoś ten czas i udrękę zamortyzować. Kiedy on wróci nieświadomy niczego z weekendowej wyprawy w Pireneje, zastanie w drzwiach małą karteczkę, zwaną przez niektórych powiastką. Nie chodzi tu bynajmniej o krótki utwór literacki o treści moralistycznej. Chodzi o wezwanie do sądu.


Sergiusz Rot

wtorek

Samotność debilki

Dlaczego coraz więcej kobiet wybiera życie w samotności?
Tylko połowa Brytyjek a także pojebanych, zahamowanychi chorych psychicznie (czyli według rasy żeńskiej "normlanych) polek w wieku 18-35 lat prowadzi wspólne życie z partnerem. Pozostałe panie żyją samotnie, jak popularna książkowa postać Bridget Jones lub ze względów finansowych mieszkają ze swoimi rodzicami.
Najnowsze badania dowodzą, że aż 50,8 proc. młodych kobiet nie mieszka obecnie ze swoim partnerem (czemu? bo nie umieją życ z kimkolwiek, albowiem do tego potrzebne jest patrzenie dalej niż na czubek swojego nosa), podczas gdy niespełna 30 lat temu ponad połowa kobiet z tej grupy wiekowej była już mężatkami, a ponad dwie trzecie mieszkały z mężem lub partnerem. Wystarczy spojrzeć na naszych rodziców któzy często wcześnie się wiązali i potrafili utrzymać związek przez wiele lat i zyć jak ludzie mimo ciężkich lat.
Rosnąca grupa "singielek" jest wynikiem większego dostępu do wykształcenia, który sprawia, że kobiety częściej stawiają na karierę i rezygnują z wczesnego założenia rodziny. A potem narzekają że są samotne i że nie ma "normlanych" i "odpowiednich" mężczyzn. Natoamist żadna nigdy sie nie zastanowiła czy ona jest normlana i odpowiednia - według nich jest to przecież oczywista oczywistość.
Osobiście mam nadzieje ze każda kretynka zgnije z samotności a nie mogąc jej znieść skończy ze sobą. Im mniej debilek na swiecie tym lepiej dla świata.

niedziela

Właśnie tak, jesteście pojebane.

"Tak, ten mi pasuje, będzie miłym i uległym mężem" - taką wypowiedź usłyszałem w pewnym pełnym ludzi i kretynek miejscu. I dokładnie tak z wami jest. Koleś ma być cycem, którym bedziecie mogły pomiatać, dopierdalać mu jak najmocniej, obgadywać i nabijać sie z koleżankami podczas waszych pierdołowatych spotkań. Koleś to frajer, który ma zapierdalać, zebyście mogły latać po sklepach jak idiotki i kupować różowe zajączki.
Za mało pracuje? Źle, bo przecież ma kase przynosić
Za dużo pracuje i przynosi kase? Źle, bo nigdy go nie ma w domu
Utrzymuje więzy rodzinne? Źle - maminsynek

Jesteście pojebane, gdyż nic wam nie pasuje, a najbardziej Wam nie pasuje wasza własna osoba. Za dużo, za mało, za okrągło, zbyt wklęsło... Czy kogoś takiego, kogo jedynym celem jest zniszczenie szczęśliwego życia faceta można nazwać inaczej niż "pojebany" ?
Dziś w radio (ulubiona trójka) usłuszałem z ust Cejrowskiego (konkretnego, z zasadami i własnymi opiniami faceta) bardzo jasne i ciekawe stwierdzenie. Kobiety mają od cholery powodów do smutku,  są chodzącymi pretensjami i smutkiem. Facet ma jeden powód do smutku - kobiete.
Ja mam szczerą nadzieję ze wasze pojebane mózgi kiedyś spowodują że będziecie sie masowo poddawać wzajemnie anihilacji.
Chciałoby się napisać, że wszyscy życzymy Wam, aby Was szlag trafił. Jednak mam obawę, że wykorzystując waszą pojebaną cechę rozumienia tego co nie zostało napisane i powiedziane - zrozumiecie to jako komplement. Bo przecież tylko komplementami można z wami rozmawiać. Szczerość i uczciwość w waszym systemie wartości nie istniała nigdy.
Jesteście pojebane. Szkoda.

czwartek

Horosop wyjątkowy

Pierwszy horoskop nie dla mięczaków, jeśli nie lubisz dowiadywać się szczerej prawdy o swoim znaku zodiaku to lepiej nie czytaj...

Baran - Mars (20.III - 18.IV)

Urodzeni pod tym znakiem są z natury rzeczy ociężali umysłowo i z trudem uczą się najprostszych czynności. Tylko długotrwałym biciem Barana można skłonić do przyswojenia minimum wiedzy (tabliczka mnożenia, wyjątki na "RZ"). Ludzie spod tego znaku z powodu swojej tępoty w pracy dezorganizują wszystko, dzięki czemu awansują szybko na wysokie stanowiska. W kontaktach towarzyskich, Barany są z reguły niezmiernie uciążliwe i z powodu najmniejszego pretekstu, a nierzadko i bez, wywołują karczemne burdy i bijatyki. Na szczęście żyją krótko.



Byk - Wenus (19.IV - 19.V)

Wdzięk powiatowego Casanovy i skłonności homoseksualne. Niczym niezmącone przekonanie, że jest pępkiem świata. Lubi mizdrzyć się zarówno przed lustrem jak i w pracy. Najbliższą rodzinę terroryzuje od urodzenia do późnej starości. Nigdy niczego nie czyta, choć o wszystkim ma z góry wyrobione zdanie. Poci się.


Bliźnięta - Merkury (20.V - 20.VI)


Ludzie spod tego znaku w ogóle nie osiągają dojrzałości, zarówno intelektualnej jak i uczuciowej. Jedyne co naprawdę potrafią, to raz w tygodniu wypełnić kupon Toto - Lotka. Niezdarnie to ukrywają, ale największą przyjemność sprawia im dłubanie w nosie. Zapraszając takiego do domu należy pamiętać, że kradnie i koniecznie przed wyjściem zrewidować.


Rak - Księżyc (21.VI - 21.VII)


Szkoda słów. Nie pomoże nawet oddział zamknięty. Urodzeni pod znakiem Raka oszukują na każdym kroku, zdradzają, uwielbiają podłożyć świnię. Rakom nie można wierzyć nigdy i w niczym. Jeśli np. Rak mówi, że ceni sobie twoją przyjaźń, to można być pewnym, że przed godziną napisał do szefa donos. Raki stale komuś czegoś zazdroszczą, a po dwudziestym piątym roku życia łysieją, garbią się i tracą zęby. Słusznie zresztą.


Lew - Słońce (22.VII - 21.VIII)

Urodzeni pod znakiem Lwa od najmłodszych lat mają skłonności do narkomanii, pijaństwa i najbardziej brutalnej rozpusty. Nie lubią się uczyć, z trudem kończą szkoły, nawet specjalne. Uwielbiają krzywoprzysięstwo i bardzo chętnie zeznają przed sądem. Zdemaskowani wywołują awantury i dantejskie sceny. W życiu rodzinnym, Lwy na szczęście nie uczestniczą.

Panna - (22.VIII - 21.IX)

Bardziej osobiste wiązanie się z ludźmi urodzonymi pod tym znakiem to rzecz beznadziejna, bo Panna - zarówno rodzaju męskiego jak i żeńskiego - jako partner erotyczny wykazuje wdzięk słonia i pomysłowość królika. Dzieci ze związku Panny z jakimkolwiek innym znakiem kończą na ogół w klinikach dla nerwicowców. Umysłowo Panna pozostaje zawsze stuprocentową dziewicą.

Waga - Wenus (22.IX - 22.X)

Trzeba mieć prawdziwego pecha, żeby urodzić się pod znakiem Wagi. To przesądza właściwie o wszystkim. Wagi mają krótką pamięć i wzrok, dwie lewe ręce, tępy słuch i dowcip, ambicje zawodowe i poczucie humoru w zaniku. Nie mają natomiast szczęścia do pieniędzy, powodzenia w miłości, rozumu i zdrowia. Ze względu na to, że mają to, czego nie mają, Wagi są idealnymi współmałżonkami.

Skorpion - Mars (23.X - 21.XI)

Ma manię prześladowczą. Nic nie jest w stanie zmienić jego przekonania, że licznym, stałym niepowodzeniom Skorpiona winien jest zawsze ktoś inny, a nie on sam. Ze strachu atakuje pierwszy i od tyłu. Z przyjemnością dręczy zwierzęta i marzy o posadzie dozorcy w ZOO.


Strzelec - Jowisz (22.XI - 20.XII)

Osobnik spod tego znaku wykazuje dużo energii i pomysłowości - urodzony działacz społeczny. Oczywiście do czego się nie weźmie, to spieprzy. W dzieciństwie zabiera młodszym dzieciom cukierki. Ma skłonności do samogwałtu i podgląda w toalecie. Na starość pisuje wspomnienia od początku do końca zmyślone.

Koziorożec - Saturn (21.XII - 19.I)

Każde zdrowe i dbające o swój rozwój społeczeństwo powinno natychmiast izolować osoby spod znaku Koziorożca. Koziorożec, sam alkoholik i analfabeta, chętnie deprawuje młodzież, gwałci staruszki, póki nie popadnie w nieuchronną impotencję. Nadaje się wyłącznie do kopania rowów, a i to pod nadzorem. W życiu rodzinnym przeważnie bije.

Wodnik - Uran, Saturn (20.I - 18.II)

Ma szalony pociąg do gastronomii czwartej kategorii i nigdy nie oddaje pożyczonych pieniędzy. Mężczyźni spod tego znaku, wcześniej czy później, okazują się ekshibicjonistami, a kobiety nimfomankami. W zakładzie penitencjarnym czują się nieźle.

Ryby - Jowisz, Neptun (19.II - 19.III)

Bez przerwy powoduje ciągłe nieporozumienia w pracy i w domu. Prochu na pewno nie wymyśli. Sprawdza się jako kontroler biletów autobusowych. Lubi pornografię. Broń Boże nie dopuszczać go do urządzeń bardziej skomplikowanych, niż tłuczek do kartofli, bo popsuje.
Znak sprzyjający - żaden.

poniedziałek

Powody, dla których uważamy was za debilki

Raz na zawsze tutaj dowiecie sie drogie kretynki dlaczego Was za takie uważamy. Następnym razem zamiast zadawać swojemu (lub dowolnemu innemu) mężczyźnie pytanie "uważasz że jestem głupia?" wejdź tutaj i poczytaj sobie o Was, kobietach.

Dowiedzcie się co nas wkurwia w was masakrycznie
i z jakich powodó uważamy was za kretynki totalne

  1. Nie interesują nas rocznice. Mamy w dupie, że to takich rzeczy przykładacie uwagę większą niż do zapamiętania która strona jest prawą a która lewą. Jeśli Wam to nie pasuje - wypierdalać
  2. Nie potraficie prowadzić samochodu, a to dlatego, że by to czynić tzeba potrafić błyskawicznie podejmować więcej niż jedną decyzję na raz. A jesteście zbyt ograniczone by myśleć o większej liczbie reczy niż jedna
  3. Nie interesują nas wasze buty, torebki i inne bzdety. My mamy maxymalnie 3 pary butów które nam wystarczając zawsze i wszędzie. Nie pasuje? To wypierdalajcie
  4. Tak, jesteś gruba. Zawsze gdy o to zapytasz będziesz coraz bardziej gruba i coraz bardziej wkurwiająca. A twoje kompleksy zostaw dla siebie.
  5. "Czy mnie kochasz" ? Nie, potrzebuje cie tylko do sexu i zajmowania sie dzieckiem. Zastanów sie zanim drugi raz zadasz aż tak głupie pytanie
  6. Tak, większość Twoich koleżanek jest ładniesza od Ciebie. Tak, z większością z nich chcemy sie przespać, Tak, marzymy o trójkącie z tobą i z Nią lub Nimi. Zadawanie o to pytania powinno skutkować strzałem w pysk. Nie pasuje? Wiesz już co.
  7. Tak, masz głupie koleżanki
  8. Suma mózgów wszystkich twoich koleżanek i twojego składają się na 1/10 mózgu najgłupszego faceta
  9. Nie interesują nas twoje problemy emocjonalne. Twoich koleżanek tym bardziej
  10. W dupe możecie sobie wsadzić czytanie między wierszami, subtelne niuanse i inne bzdury. Wzbudają ona naszą wściekłość i pogłębiają pogardę dla was. Jeżeli zadajesz pytanie, na które nie oczekujesz odpowiedzi, nie zdziw się, ze otrzymasz odpowiedz, której raczej nie chciałaś usłyszeć
  11. Nie ma sensu pytać mnie o czym myślę, bo przez 96.5% czasu myślę o seksie. I nie, nie jesteśmy opętani. To po prostu nam się najbardziej podoba. Jeśli ci to przeszkadza - wypierdalaj do klasztoru
  12. Gardzimy Wami tak samo jak wy gardzicie nami. A pierwsza która zaprzeczy dostanie w łeb.
  13. Doskonałe odpowiedzi na każde pytanie to TAK lub NIE. Zanotuj sobie to i naucz sie na pamięć
  14. Wszyscy mężczyźni znają tylko 16 kolorów. Śliwka to owoc a nie kolor.
  15. Reguła podstawowa w przypadku najmniejszej wątpliwości dotyczącej czegokolwiek : Weź to co najprostsze

    proszę Panów o przesyłanie kolejnych z życia z debilkami wziętych uwag, z przyjemnością dołączę

sobota

Owcze pędy

Witam w nowym roku. Mam nadzieję, że wszyscy już doszli do siebie po sylwku. Wszyscy opowiadali jak zajebiscie bawili sie w ten jeden dzień a właściwie noc. Ci, od których przechwałek słyszałęm najwięcej siedzieli - a wiem to z dobrych źródeł - sami w domu, czasami z rodzicami. Reczywiście, zabawa po pachy.
A teraz jak prawdziwy zgorzkniały i cynikczny nonkoformista zabiorę zdanie na temat naszej-klasy.pl. Drodzy parafianie. Od dawna uważam że robienie na siłę tego co wszyscy tylko dlatego, że inni to robią jest skrajną głupotą, jest żałosne, pokazuje wyraźny brak mózgu, osobowości i własnej opinii na temat jakikolwiek. Dlatego od lat nie sucham RMF-u, Radia Zet i brzydzę się tego, co uwielbiają inni tylko dlatego, że uwielbiają to ich koledzy. O ile faceci mają większe wymagania wobec tego co ich otacza, o tyle kobiety muszą robić wszystko co robią, bo robią to ich koleżanki i koleżanki ich koleżanek. Inaczej nie będą trendy, dżezi o raz glamur. Powiem krótko - te kretynki są skrajnie bezpłciowe osobowościowo.
A co ma do tego nasza-klasa? Ano ma. Jeszcze 6 miesięcy temu nikt nie słyszał słowa o tym portalu. Teraz wszyscy dostali na jego punkcie pierdolca. Czy jest taki dobry? Nie. Czy bardzo atrakcyjny graficznie lub programistycznie? Nic w tym rodzaju. Czy działa szybko? Ależ skąd. Ale koleżanka tam jest, więc jak może nie być jej znajomej? I tak dalej. To instynkt stadny. Najbardziej prymitywna forma zapewnienia sobie odrobiny bezpieczeństwa wśród takich samych osobinków jakimi sami jesteśmy. Oto nasza-klasa.
Z prawdziwą satysfakcją stwierdziłem po eksploracji serwisu, że niedyś ładne lub nawet piękne "koleżanki" (lub lepiej kretynki) ze szkół różnych stały się w najlepszym stopniu istotami przeciętnymi, by nie powiedzieć że zwyczajnymi pasztetami. Co więcej, większość z nich pododawała do swoich profili zdjęcia swoich dzieci, swoich facetów albo zdjęcia z wycieczek. Czyli - chcą pokazać na fotkach co w swoim życiu osiągnęli, nikt nie pokazuje tam swojej prawdziwej twarzy. To portal społecznościowy ? Hm, sądzę że nasza-klasa jest raczej portalem złożonym z ludzi, który z braku większych osiągnięć w życiu próbują się chwalić jedynym co im się w życiu udało. Pokazywać się lepszymi, niż są. A tego nie można nazwać inaczej niż - żałosne. I typowe jednocześnie.
Właściwie jedyne, co trzyma mnie na tym portalu, to możliwość odrzucania zaproszeń od osób, które najwyraźniej do dziś się łudzą, że byłem lub jestem ich "kolegą". Warto pokazać im, że nie poszło się w ich ślady i ma się życiowe ambicje inne niż płodzenie kolejnych bachorów. I nawet nie muszę specjalnie ściemniać, bo w odróżnieniu od niektórych mam się czym pochwalić.
Mimo fenomenalnego rozwoju cywilizacji i techniki najbardziej prymitywne instynkty stadne w kraju nad Wisłą są górą. A co poniektórych, jak mnie, zmusza do mruczenia pod nosem gróźb karalnych wobec użytkowników portalu i i naruszania dobrego imienia ich zmarłych przodków. Co niniejszym również Wam polecam.

piątek

Życzenia noworoczne

W związku z faktem że poziom kretynizmu babskiego jest niezmiennie wysoki jego opisywanie w kolejnej notce nie jest jakoś szczególnie atrakcyjne. A tu proszę - zbliża się sylwester - czyli święto jak żywe. Polacy znów się nabombią jak świnie. Wszak polak (celowo piszę z małej litery) świętować inaczej nei umie jak będąc pijanym. Żałosne. Ja tam wolę inny sposób na zabawę, ale nie napiszę jak bo w kraju cnotek, obyczajowości wprost z buszu i rodzin radia maryja większośc by nawet nie skumała.
Za to za Arturem Andrusem (bardzo ciekawy i utalentowany jegomość, polecam) pozwolę sobei zacytować pewną noworoczną anegdotę
"Pewien znajomy autora, poeta, udzielał kiedyś wywiadu pewnej młodej dziennikarce. Na błyskotliwe pytanie „Co pan uważa za swój największy sukces w mijającym roku?" odpowiedział: „Proszę pani, ja w sierpniu, z ośmiu metrów trafiłem ogryzkiem w wiadro".
Czego i Państwu życzę
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...