Sam znałem również gości, którzy kleili sie i obracali wokół mnie jak miałem kase i nie żałowałem jej wydawania (daltego teraz jestem snobem i mi z tym dobrze). A gdy pojawił sie kolega bogatszy to szli sie podlizywac do niego. Jak widac zatem - to cecha nie tylko babska. A szkoda.

Gdy prześledzicie historię grupy dowiecie się że ona jedna i kilku panów jako zespół zrobili wszystko by sami z siebie stać się popularnym zespołem i utrzymywać poziom mimo że wśród innych ów poziom spadał. I za to nalezy im sie szacunek. Należy jednak mieć świadomość że najbardziej na zespole zyskała Anna, ponieważ to ona śpiewała, udzielała wywiadów itp itd. Takiego perkusisty nikt nie zna a przeciez jest tak samo wazny jak ona.
Niedawno wydała nową płytę. Solową. I nie ma nic w tym dziwnego - każdemu wolno. Taki Freddie Mercury tez wydawał. Ale do śmierci śpiewał z Queen i nie przeszkodziła mu w tym płyta. To samo z Doorsami czy członkami wielu wielkich gigantycznych zespołów. Ale to oni. Oni nie są Anną, ona jest inna. Gdy wycyckała panów z zespołu zdecydowała że zwiąże się z ich managarem. Wszak samotna panna z dzieckiem musi mieć chłopa bo co ludzie powiedzą... :) Zatem znalazła chłopa najbliżej jak umiała, żeby sie przypadkiem nie naszukać za daleko.
Anna W. nie przewidziała jednego - solowe kariery tak szybko jak się zaczynały, zazwyczaj podobnie szybko się kończą, szczególnie w tak zapyziałym biznesie muzycznym jaki mamy w Polsce. Zaczynając taką karierę trzeba mieć jedną cechę - odrobinę dystansu do siebie i pokory. Tutaj tych cech zabrakło i z całego serca życzę żeby po pierwszej płycie solowej nie przyszła druga i żeby była wokalistka Łez zniknęła ze sceny jako solowa artystka. O oby muzycy Łez nie okazali się dupami wołowymi i absolutnie nie przyjmowali jej z powrotem ! Niewdzięczność babska musi być zawsze piętnowana i karana. Bez względu jak dobrze świeciła dupą na koncertach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz