czwartek

Miss Debilizmu

Wybrano kolejną Miss Polonia. Została nią pani o wyjątkowo pełnym uśmiechu i nazwisku Rozalia Mancewicz. Jednak to nie uroda, a wyporność umysłu kandydatek powaliła wszystkich na kolana. Pytania typu „ile oktanów ma benzyna 95?” czy „z której strony auta znajdują się kierunkowskazy w Wielkiej Brytani?” okazały się barierą nie do przejścia

środa

Kolega bloger daje radę !

Nie tylko mój blog traktuje o polkach - debilkach i kurwach. Jeden z blogerów opisuje sposób zachowania wieśniackich bezmózgów babskich narodowości polskiej na Wyspach brytyjskich. Bardzo zachęcam Was do przeczytania kilku jego absolutnie najlepszych wpisów. Naprawdę warto się z nimi zapoznać - są konkretne i co najważniejsze trafne, są owocem osobistych obserwacji. Chociaż debilki to czytające pewnie i tak będą wiedziały swoje.


 Pysznej lektury !
(klikajcie w tytuły poniżej)

wtorek

Jakiej pracy szukają polskie idiotki?

Zapoznajcie się z poniższą analizą dwóch ogłoszeń o pracę zamieszczonych w popularnym portalu ogłoszeniowym:

W jednym z serwisów można sprawdzić, ile osób wysłało CV na konkretne ogłoszenie. Porównaliśmy anonse dotyczące asystentek. W pierwszym ogłoszeniu brakuje wymagań co do kwalifikacji. Ogłoszeniodawca skupia się przede wszystkim na cechach fizycznych idealnej kandydatki. Oto treść ogłoszenia:

„ Firma o międzynarodowej renomie poszukuje osobistej asystentki członka zarządu. Idealna kandydatka powinna: mieć nienaganną prezencję, być urodziwa i dyspozycyjna – również wieczorami i w weekendy, być gotowa do częstych podróży służbowych – również tych, które nie były zapowiedziane wcześniej, mieć wyższe wykształcenie (to nie jest wymóg obowiązkowy). Poszukujemy dziewczyny, która często się uśmiecha, jest pełna entuzjazmu i z optymizmem wykonuje powierzone zadania, powinna być wysoka. Preferujemy kandydatki do 26 - 27 roku życia. Prosimy o przesłanie zdjęcia całej sylwetki a nie tylko zdjęcia buzi.”

Na to ogłoszenie odpowiedziało 1566 osób – w ciągu 3 dni (czyli kobiet bo takie były szukane - mówiąc krótko - jej praca to dawanie dupy za pieniądze).

W tym samym serwisie pojawiło się inne ogłoszenie – również poszukiwana była asystentka. Oto ten anons:

„Asystentka prezesa. Wymagania: wyższe wykształcenie (preferowane prawnicze, administracyjne lub ekonomiczne), biegła obsługa komputera, komunikacyjna znajomość języka angielskiego (miele widziana znajomość drugiego języka obcego), minimum roczne doświadczenie na stanowisku asystentki w dużej firmie. Do obowiązków osoby zatrudnionej będzie należała obsługa sekretariatu, prowadzenie terminarza prac i spotkań prezesa, organizacja spotkań prezesa, kontakty z innymi działami firmy, sporządzanie raportów pracy sekretariatu oraz nadzór nad obrotem dokumentami w firmie. Oferujemy bardzo atrakcyjne wynagrodzenie, premie, prace na umowę o pracę, szkolenia i możliwość awansu”. To ogłoszenie, chociaż jest konkretnie sformułowane i nie ma cech seksistowskich – ogłoszeniodawca nie wymaga zdjęcia całej sylwetki, nie pisze, że poszukuje atrakcyjną dziewczynę, zainteresowało tylko 3 osoby. Ogłoszenie jest widoczne w tym samym serwisie od 3 tygodni.

Konkretne ogłoszenie. Mało chętnych

Jaki z tego wniosek? Polki wolą sie puszczać za kasę na etacie, niż COKOLWIEK umieć (mam na myśli umiejętności zawodowe) i zarabiać wiedzą i umiejętnościami. Dupą przecież zarabiać dużo łatwiej prawda?

I niech mi nie pierdoli żadna z was że tak nie jest. Cnotki pierdolone które poza dawaniem dupy czy to pracodawcy czy obcokrajowcowi nie potrafią nic.

Doradców personalnych nie dziwi to, że oferta cieszy się tak dużym zainteresowaniem. - Odpowiadają na nią kobiety, które mają niskie kwalifikacje. W tej ofercie właściwie nie ma żadnych konkretów. I dlatego wiele kandydatek może sądzić, że to oferta idealna dla nich. Wystarczy dobrze wyglądać, zrobić sobie zdjęcie… Bardzo przestrzegam przed takimi ofertami. Ogłoszeniodawca już w anonsie zaznacza, że nie praca czy kompetencje się dla niego liczą. Być może szuka kogoś, kto będzie świadczył usługi seksualne. Czy rzeczywiście panie chcą w taki sposób pracować – zastanawia się Jarosław Bugajski, psycholog, doradca personalny, ma firmę head hunterską. Ciekaw jestem czy tego Pana naprawdę to dziwi, czy tylko zapytany przez media tak się kryguje...

W podobnym tonie wypowiada się dr Grzegorz Jakubowski, psycholog. Twierdzi, że w każdym z nas jest pewna doza pychy. Jeśli kandydatka otrzyma taką pracę może czuć się dowartościowana – bo otrzymała pracę, o którą ubiegło się tak dużo kandydatek i to zapewne pięknych. A szef wybrał właśnie ją, czyli najlepszą – w tym przypadku najładniejszą. Wyobrażacie sobie jaką trzeba być ciężką idiotką żeby w ogóle tak myśleć? (zakładając ryzykownie że można to nazwać myśleniem....)

Janina Grall, która należy do Partii Kobiet oraz kilku organizacji feministycznych, apeluje by kobiety nie odpowiadały na takie ogłoszenia.

- Nie rozumiem kobiet, które odpowiadają na takie ogłoszenia. Dla mnie są one po prostu obraźliwe i denerwujące. (znacie jakąś feministrkę dla której COKOLWIEK nie byłoby obraźliwe i denerwujące?) Kobiety nie chcą być dyskryminowane, ale jednocześnie chcą pracować dla seksistów.- tak uważa Pani feministka...

Dzisiejsi absolwenci oraz absolwentki nie potrafią NIC poza uśmiechaniem się (ewentualnie). Nie potrafią i nie mają ochoty robić nic więcej. Szkoły niczego nie uczą do niczego nie przygotowują. Absolwent nie obsłuży komputera, nie zredaguje poprawnie najprostszego podania, słowo "terminarz" budzi przerażenie. I tyle w temacie, nie ma co się doszukiwać psychologicznych bzdur

Wnioski po lekturze powyższego artykułu pozostawiam Wam, moi drodzy...

sobota

Polak nieczytający

No cóż, jest tak: według Biblioteki Narodowej co drugi polak w ubiegłym roku nie przeczytał ani jednej książki. Myślę że nie przeczytał też żadnej gazety. Mówiąc gazeta nie mam na myśli kolorowych pisemek ze zdjęciami dup pań aktorek i panów aktorów i artystów.

Oczywiście każdy kto czyta ten tekst jest w grupie "pierwszych" - debil nieczytający książek to przecież ten "drugi". Mam niemal pewność, że nie tylko do druga ale i trzecia i czwarta osoba wiedzę o życiu czerpie z innych niż książki źródeł. I stąd brak wysłowienia się przed kamerami, gdy jesteście zaczepiani przez reporterów TV, stąd nieumiejętność rozmawiania w związku, w łóżku, nigdzie. Analfabetyzm. Emocjonalny, życiowy, łózkowy.

Nagość, postęp, człowiek

Tak, drogie debilki. To tekst nie o was. Wy zapierdalajcie do kościołów, klasztorów i na oazy. Dzisiaj tekst, który zapewne w pale Wam sie nie zmieści i nigdy go nie zrozumiecie. A cytuję za Kominkiem, guru blogosfery:

"Ponad sto lat temu żył sobie na tym ziemskim padole pan co się zwał Paul Poiret, któremu współczesne kobiety zawdzięczają więcej niż fizycy Einsteinowi. W swoim czasie był królem mody, a jego życiowym mottem było "Bóg stworzył kobietę, Poiret ją ubrał". Niestety umarł jako nędzarz, ale to już inna historia. W swych najlepszych czasach szturmem zdobywał europejskie rynki kreując styl, który dla wielu współczesnych projektantów wciąż jest inspiracją.
I pewnego dnia Poiret pomyślał, że czas ubrać Amerykanki. Nakręcił film, w którym prezentował swoje kolekcje i ku swemu wielkiemu zaskoczeniu film został zarekwirowany przez amerykańskich celników jako zby nieprzyzwoity.
Co było na tym filmie? Kobiety w... spodniach, obcisłych sukniach, tunikach. Żadnej nagości!

Gdy przyjechał do Stanów, pod jego hotelem urządzano protesty. Protestowali nawet fryzjerzy bo Poiret forował krótko obcięte laski. Śmiano się z niego, wyszydzano, drwiono i wyzywano od najgorszych.
W tym czasie w jednym ze stanów ogłoszono ustawę, w której:
  • zabraniało się kobietom noszenia spódnic krótszych niż 15 cm nad stopą.
  • zabraniało się noszenia pasów podkreślających kobiecą sylwetkę
  • zabraniało się noszenia gorsetu, o ile nie było to konieczne z powodu choroby
  • zabraniało się noszenia krótkich rękawów oraz strojów plażowych odsłaniających zbytni sylwetkę.
A to wszystko działo się równe sto lat temu. Poiret miał w głębokim poważaniu purytańskich amerykańców. Robił swoje i zarobił miliony na tamtym rynku.
Przykładów, kiedy nagość wywoływała zgorszenie można mnożyć. Niemałe zasługi w sianiu zgorszenia ma kino. Bertolucci za "Ostatnie tango w Paryżu" został skazany na 4 miesiące aresztu. Dziś sceny erotyczne nie robią wielkiego wrażenia.


Historia uczy nas, że ci, którzy jako pierwsi decydowali się odsłaniać ciało, wyzbywać je z intymności - wygrywali. W swoim czasie tępiono ich, szkalowano i marginalizowano, ale z biegiem czasu zaczynano uznawać ich za prekursów nowych nurtów. Racja była po ich stronie. Oni po prostu wyprzedzali epokę.
Internet też się zmienia. Jeszcze 10 lat temu otrzymanie nagiej fotki od kobiety graniczyło z cudem. Dziś co trzecia kobieta przyznaje się, że co najmniej raz w życiu wysłała komuś nagą fotkę. Te statystyki nieuchronnie będą szły w górę. Czy to źle?


Dzisiaj z niesmakiem patrzymy na rozbierające nastolatki. Mówimy - głupie, bezmyślne, krótkowzroczne, naiwne.
Być może takie są. To jedna strona medalu.
Ale być może, a wydaje mi się, że na pewno - są prekursorkami kolejnego etapu wyzbywania człowieka z cielesnej intymności? Etapu, który trwa od stuleci. Może właśnie tak ma być, bo jeśli spojrzymy na to z odpowiedniego dystansu - cóż złego jest w pokazywaniu własnego ciała? No cóż złego??
Niczym nie różnimy się od tych, którzy sto lat temu oburzali się na kobiety noszące spódnice do kolan."

Dokładnie tak - niczym sie nie różnimy, a raczej nie różnicie. Jesteście (również faceci w niemałej części) zapyziałymi, zahamowanymi, zaściankowymi purytanami którzy nie umieją sie cieszyć pięknem nagiego ciała, celebrować go i bawić się tym faktem. Smutny naród, smutni starzy ludzie i smutne młode pokolenie. Wóda i dyskoteki. Oto szczyt Waszego wyobrażenia dobrej zabawy. A potem w niedziele rosołek u matki. Fu.

niedziela

Przy rozwodzie

Babska logika i bicz na jej brak:

W sądzie trwa rozprawa rozwodowa, a dokładniej sprawa o przyznanie opieki nad dzieckiem. Matka (jeszcze żona, już nie kochanka) wstała i jasno dała do zrozumienia sędziemu, że dzieci należą się jej. To ona je urodziła, więc to są jej dzieci. Sędzia zwrócił się do męża, co on ma do powiedzenia. Mąż przez chwile milczał, po czym powoli podniosł się z krzesła i rzekł:
- Panie sędzio, kiedy wkładam złotowkę do automatu ze słodyczami i wypada z niego batonik, to czy batonik należy do mnie czy do automatu? 

sobota

Księża oddali pieniądze biednym

Myśleliście że polscy pojebańcy - funkcjonariusze kościoła pierdolockiego? A skąd! Ci tylko wiedzą jak brać i kraść. Księża portugalscy pokazali co to znaczy być duchownym.

Księża z trzech portugalskich diecezji przekazali ofiarom kryzysu gospodarczego swoje miesięczne wynagrodzenia, których łączna kwota szacowana jest na ponad 200 tys. euro - podała agencja Lusa.

Najbardziej hojni okazali się duchowni z diecezji Algarve oraz archidiecezji Braga przekazując potrzebującym równowartość miesięcznego uposażenia, wynoszącego od 650 do 800 euro.

W archidiecezji Braga udało się zebrać w okresie styczeń-marzec 2011 r. kwotę ponad 140 tys. euro, która zasiliła konto diecezjalnego funduszu "Dzielić się z Nadzieją”. Poza duchownymi, akcję wsparły także osoby świeckie. „Pieniądze te zostaną rozdzielone wśród osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji materialnej” - poinformował na niedawnej konferencji prasowej arcybiskup Bragi Jorge Ortiga, pełniący równocześnie funkcję przewodniczącego Konferencji Episkopatu Portugalii.

Abp Ortiga wyraził nadzieję na dalszą hojność katolików na rzecz diecezjalnego funduszu solidarności. „Rozpoczynający się właśnie Wielki Post jest doskonałą okazją do dzielenia się z ubogimi” - dodał hierarcha.

W marcu spodziewane są kolejne wpłaty na konto funduszu powołanego w grudniu ubr. w regionie Algarve. „Wszyscy, 65 duchownych naszej diecezji, zgodzili się na oddanie równowartości swoich miesięcznych zarobków na walkę z ubóstwem. Szacujemy, że w rezultacie tej akcji zbierzemy łącznie ponad 42 tys. euro” - poinformował ks. Miguel Neto z biura prasowego diecezji Algarve.

Środki pieniężne na rzecz ubogich przekazują także księża z diecezji w Guardzie. Jak poinformował biskup Manuel Felício, ordynariusz Guardy, jego apel do duchownych spotkał się z pozytywnym odzewem wśród kapłanów.

Miesięczne pensje wypłacane są portugalskim księżom z budżetów diecezjalnych. Średnia wartość wynagrodzenia kapłana w diecezji Algarve wynosi 650 euro, zaś w archidiecezji Braga – 800 euro.

niedziela

Rozmowy o kobietach - wywiad

Moi drodzy, w gazetce empikowej pojawił się bardzo ciekawy wywiad, ciekawa rozmowa z profesorem Lwem (co za imię !! ) Starowiczem na temat niedawno wydanej książki, będącej zapisem rozmów pana doktora z kobietą o..... kobietach. No bo o czym. Przecież kobieta nie może rozmawiać o czymś, o czym nie ma pojęcia - czyli o mężczyźnie. Dlatego zachęcam Was do przeczytania ponizszej rozmowy: Pan Lew, jak mało kto mówi konkretnie a jednocześnie komunikatywnie i grzecznie. W nawiasach moje komentarze

Zdrada, Bóg i seks, macierzyństwo, mężczyzna - to niektóre tematy rozmów z profesorem Lwem-Starowiczem zamieszczonych w książce „O kobiecie”.

W księgarniach pojawiła się pana nowa książka „O kobiecie”. Dlaczego nie „O mężczyźnie”?

Takie było życzenie wydawcy. Spokojnie mógłbym mówić na temat mężczyzny, gdyby padła taka propozycja.

Czy to znaczy, że jest większe zapotrzebowanie na wiedzę o kobiecie?

Myślę, że generalnie tak. Mężczyźni chcą poznać tę często tajemniczą dla nich płeć. Kobiety bywają dla nich niezrozumiałe, niejednokrotnie wręcz niepojęte. Wbrew pozorom kobiety też często czują się zagubione. Poza tym kobiety chcą mieć jakiś punkt odniesienia, chcą wiedzieć, jakie są inne kobiety. Zadają sobie pytania: „Jestem typowa czy nietypowa? Czy taka jest większość? Czy to, co czuję, jest naturalne?”. Proszę zauważyć, że jest znaczna przewaga pism dla kobiet. Z tego wniosek, że mężczyźni aż tak bardzo nie zajmują się sobą.

Czy pana zdaniem kobiety mogłyby we współczesnym świecie funkcjonować bez mężczyzn? I czy byłyby bez nich szczęśliwe? (czujecie jakie pytanie zadała baba?)

Często funkcjonują, a czy mogą być szczęśliwe? Bardzo często dorabiają sobie do tego filozofię. W mojej rodzinie jest dużo kobiet, więc w domu pojawia się sporo pism kobiecych. I w jednym widzę na przykład wywiad pod hasłem „Nie potrzebuję mężczyzny, nie potrzebuję związku, nie mam takiej potrzeby”. Mówi to osoba, która jest moją pacjentką i o której wiem, że jest zupełnie odwrotnie (śmiech). To są tylko deklaracje. Kobiet, które by zdecydowanie mogły powiedzieć „JA nie potrzebuję mężczyzny” jest naprawdę bardzo mało. Zawsze istnieje jakiś motyw takiej postawy, na przykład wrogość do świata męskiego. Albo kobieta chce się poświęcić jakiejś pasji, na przykład nauce i mężczyzna by ją ograniczał. Albo ma jakieś nieudane doświadczenia z małżeństwa i nie chce tego więcej powtarzać. Świadomy, nieobciążony doświadczeniami z przeszłości wybór tego typu nie jest powszechnym zjawiskiem. To wynika z tego, że - niezależnie od płci - jesteśmy z natury wspólnotowi. Nawet Biblia mówi „Źle człowiekowi być samemu”. Prawdą jest, że dzisiaj ta samotność jest łatwiejsza niż na przykład dla naszych dziadków czy pradziadków. Można pięknie zagospodarować sobie czas, można nawet nie mieć czasu żyjąc w samotności. Ale jednak, mimo wszystko, bliskość drugiej osoby jest niesłychanie ważna. To tkwiąca w nas prapotrzeba.

Książka „O kobiecie” to zbiór ośmiu rozmów przeprowadzonych przez dziennikarkę Barbarę Kasprzycką z ekspertem Zbigniewem Lwem-Starowiczem, ale też przez kobietę z mężczyzną. Czy mieli państwo jakieś problemy w trakcie komunikowania się?

Nie mieliśmy, ale zdarzyło mi się kilka razy zaskoczyć panią redaktor jakimiś informacjami, ponieważ miała inną ocenę pewnych sytuacji.

Kłopoty w komunikowaniu się między kobietą a mężczyzną wskazuje pan jako jeden z najpoważniejszych problemów, które nas na co dzień dotykają w związkach. Skąd biorą się te problemy? (pani dziennikarz nie wie skąd, bo jest panią)

Nie nauczyliśmy się komunikacji. To dotyczy zarówno słów, jak i mowy ciała. Można mówić, żeby mówić. Na przykład żeby zagłuszyć niepokój i lęk można dużo mówić, nie przywiązując specjalnie znaczenia do tego, co się mówi. A druga osoba może w tym czasie analizować każde słowo i już ma pani problem (śmiech). Albo kobieta próbuje w trakcie rozmowy z mężczyzną wybadać, czy wydaje mu się atrakcyjna, chociaż nie jest nim specjalnie zainteresowana. A on odbiera ten komunikat jako prowokację, jako zaproszenie do tańca. Możemy wymieniać dziesiątki rozmaitych nieporozumień, które wynikają z samej płci i z tego, że między płciami często toczy się gra. Proszę sobie wyobrazić, że mężczyzna mówi kobiecie „Bardzo mi się pani podoba i chcę się z panią przespać”. Takie rzeczy rzadko mówi się wprost. Trzeba to ubarwić, ukoloryzować. Jeżeli komunikaty są zabarwione taką grą, dodatkowo zakłóca to porozumienie.

Jak pan sądzi, na ile problemy w związkach wynikają z lenistwa, z tego, że nie chcemy dowiadywać się nowych rzeczy o partnerze lub o naturze ludzkiej w ogóle?

To może wynikać nawet nie z lenistwa, a ze złudnego przekonania, że wszystko już wiemy o drugiej osobie.

Dlatego mężczyźni nie czytają książek o mężczyznach?

Nie czytają, bo uważają, że wszystko już wiedzą. Można też żyć z drugą osobą i być święcie przekonanym, że wszystko się o niej wie, że doskonale się ją zna. To często bardzo złudne przekonanie, a później zdarzają się niespodzianki. Może się wydawać, że drugi człowiek jest bardzo przewidywalny, a skoro jest przewidywalny, to nie ma potrzeby go zgłębiać, bo cóż on może mieć za tajemnice? I nagle może się okazać, że on skrycie pisze poezje. Można żyć z człowiekiem 20 lat pod jednym dachem i nie wiedzieć, że pisze on wiersze do szuflady.

Czy po lekturze pańskiej książki czytelnik może pozbyć się pewnych schematów w myśleniu o partnerze? Nie mam na myśli tylko takich jak ten, że grubość jest ważniejsza od długości, bo o tym też pan wspomina.

Taki był cel. Bo czemu ma służyć ta książka? Żeby ludziom było lepiej ze sobą, żeby lepiej się rozumieli, lepiej dogadywali. Żeby było im łatwiej. Spodziewam się też, że niektóre czytelniczki mogą być rozsierdzone (śmiech), bo nie mieszczą się w zawartym w książce opisie. Nie omówiliśmy wszystkich wariantów kobiety, bo nie ma jednego kobiecego modelu. Rozmawialiśmy o tym, co jest typowe, najczęściej spotykane. Książka jest adresowana do większości, a nie do grup niszowych, które odbiegają od standardu. Dla nich można na przykład napisać książkę pod tytułem „Nietypowe kobiety”.

Wspomina pan w książce, że 2/3 związków to związki udane. Dlaczego więc tak często narzekamy?

Bo Polacy przeważnie narzekają, począwszy od narzekania na władze, a skończywszy na narzekaniu na sąsiadów. Jesteśmy skłonni do narzekania i do negatywnych opinii. Wszędzie jest źle: studenci są coraz głupsi, pacjenci coraz bardziej uciążliwi, lekarze coraz bardziej niecierpliwi, w telewizji nie ma co oglądać, bo są same idiotyczne programy. w prasie nie ma co czytać. Stale się słyszy takie biadolenie.

Czy jesteśmy w stanie zmienić nasz sposób mówienia o rzeczywistości? (wy kobiety nie jesteście, po co w ogóle zadawać takie pytanie)

To ulegnie zmianie, bo obecne pokolenie młodzieży jest do bólu pragmatyczne. Może dlatego, że mamy kapitalizm? To bardzo zdrowa cecha. Ci ludzie nie są pięknoduchami, którzy cenią romantyczne uniesienia i życie dla idei. Dlatego można oceniać, że będzie wzrastała populacja ludzi zadowolonych, którzy osiągnęli sukces i zawdzięczają go sobie. Już teraz zdarzają się młode osoby, które jadą na weekend do SPA i płacą za to kilka tysięcy. Jeśli kogoś stać na realizację takiej fantazji, to na co miałby biadolić? Chyba na to, że państwo zabiera im za dużo podatku. Widzi pani? Też mają powód do biadolenia (śmiech).

Czy książka „O mężczyźnie” pokrywałaby się w jakimś stopniu, jeśli chodzi o treść, z książką „O kobiecie”?

To byłoby zupełnie co innego. Mężczyźni żyją trochę inną hierarchią wartości. Na co innego są nastawieni. Na przykład mężczyzna po przejściu na emeryturę znajduje się w zupełnie innej sytuacji niż kobieta, która przeszła na emeryturę. Albo orgazm. Kobieta nie ma orgazmu, no to nie ma, trudno, za to uszczęśliwia mężczyznę. Ale jeśli on jest niesprawny, to co? Koniec. Rywalizacja między mężczyznami wygląda inaczej niż rywalizacja między kobietami, ma inne formy. To także inna komunikacja, inne zachowania, inne rozterki. Świat męski jest inny, to byłby zupełnie inny opis. Mężczyźni są na tyle interesujący, że objętość książki byłaby podobna.

Rozmawiała Magdalena Walusiak

sobota

Wiązanie się

Zwróćcie uwagę moi mili, że słowo, które umieściłem w tytule nie jest związane ze związkiem (jak zwykło się je rozumieć) ale właśnie z wiązaniem. A wiązanie kojarzy się przede wszystkim z krępowaniem. I tak jest w związku. Nie wolno mieć pasji, zainteresowań, kolegów, koleżanek, wolnego czasu oraz własnego zdania. Wiązanie. Uwiązywanie wolności myśli, przekonań i każdej innej. Ale ponieważ większość kretynek nie umie żyć sama, gdyż jest ku temu zbyt pojebana i zginie w pojedynkę więc każda przy użyciu tyłka, rzadziej głowy, szuka koniecznie faceta. Najlepiej takiego z tym, czego ona sama nie ma. Czyli zazwyczaj z mózgiem, kasą, domem i tak dalej. Nigdy tego nie pojmę, podobnie jak zachowania facetów lecących za prymitywną dupą, nic nie reprezentującą sobą... A już oświadczanie się takowej w żaden sposób nie mieści mi się w pojmowaniu. Ale za to mam to w poważaniu. Głębokim :)

k ( L ) asa

Tak sobie myślę, że wmówienie mężczyznom, że kobiety są im do czegoś potrzebne, a szczególnie do życia przez całe życie jest naprawdę ogromnym ściemniactwem. I kobiety do dzisiaj nie potrafią zrozumieć, że mężczyzna dżentelmenem być może gdy chce, a nie być musi. Że jest takim dla kobiety, która potrafi to docenić i jest warta takiej postawy - a nie jest to jego obowiązek. Mówiąc krótko - szmata będzie traktowana jak szmata, a kobieta na poziomie i z klasą - będzie traktowana adekwatnie. Te tępe nigdy tego nie pojmą i będą żądały i oczekiwały noszenia na rękach. A jedynym czym będą wymuszały u prostaków taki stan, będzie ich (często miernej jakości - szczególnie u polek) ciało. Kobieta na poziomie wystarczy, że pokaże klasę by być pociągającą. No, ale pokazać klasę trzeba umieć. A kto ma nauczyć jakiegokolwiek poziomu polskie 25-30 latki? Ich skretyniałe koleżanki albo zasapani na ich widok prymitywy? I dlatego jest, jak jest.
Zwróćcie uwagę na coś jeszcze - w ogłoszeniach w necie panienki często piszą "szukam faceta z klasą". Jak można szukać kogoś, samemu klasy nie mając? No, chyba że "klasa" znaczy "kasa". Wtedy sytuacja jest jasna.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...