Zawsze mnie to irytowało. Zawsze próbowałem zrozumieć ideę napiwków. No bo tak: gdy ja wykonam po mistrzowsku swoja pracę, a trzeba wam wiedzieć że inaczej jej nie wykonuję, dostaję kwotę na jaką się umówiłem ze zleceniodawcą i ani centa więcej. Bo niby z jakiego powodu - to mój zasrany obowiązek żeby pracować profesjonalnie i domaganie się za do dodatkowej opłaty byłoby karygodnym chamstwem i bezczelnością.
Ale są zawody, w których pracują ludzie bezczelnie sie napiwków domagający. Taki kelner - wypada dac napiwek. Pytam - za co, za to że mi nie narzygał do zupy? No naprawde wypas. Na tak postawione pytanie otrzymuję odpowiedzi że:
Po pierwsze primo: ja też i nikogo to nie obchodzi i nikt mnie nie opłaca za to że jest ciężka.
Do drugie primo: ja mu tej pracy nie wybierałem, jak mu praca nie pasuje, niech idzie kraść węgiel z torów.
- "bo mało zarabia, ma małą podstawową pensję"
Widocznie jest frajerem i nie umie negocjować stawek za prace z szefostwem. A jak jest frajerem to nie ma powodu żebym ja był frajerem większym od niego i finansował jego brak umiejętności interpersonalnych oraz brak pewności siebie podczas negocjacji. Absurd w czystej postaci
A moją zasadą jest to, że za wykonaną prace płace tyle, ile jest napisane w menu. Kazda szanująca sie restauracja ma wpisane w nim ceny już zawierające napiwek dla kelnera. Jeśli nie ma - jej problem. Zasady każdy sobie ustala sam, co widać na przykładzie każdej kobiety dla której każdy związek polega na "relacjach partrnerkich" pod warunkiem że partnerstwo będzie na jej zasadach. Zazwyczaj chorych i niepopartych żadną logiką. Zasady w firmie, w domu, w szkole na uczelni - każdy wymyśla sobie własne. Ja zasadę "bo takie są zasady" mam w zasadzie w dupie.

W TVN Style oglądałem niedawno wyznania kelnerek i kelnerów opowiadających jak są traktowani klienci, którzy nie zostawią napiwku. I uwierzcie mi, przykłady takiego traktowania były dość niesmaczne, wręcz obrzydzające. Czy jak nie zapłacisz "napiwku" murarzowi bądź adwokatowi lub elektykowi to ten wyriwe ci kable ze ścian, zburzy dom czy posadzi do pierdla? Nie - będzie szczęśliwy, że zapłaciłes mu zgodnie z umową tyle pieniążków ile oczekiwał. W terminie.
Kelner nie - ten będzie miał pretensje, fochy i strzeż się, gdy przyjdziesz drugi raz do jego miejsca pracy na zupkę. Nigdy tego nie pojmę. Jak również tego że jest to nieopodatkowany dochód z którego powinni się kelnerzy rozliczać skoro tak się go domagają.
Z chęcią dowiem się jakie jest wasze zdanie na ten temat. Chamskie wulgarne i bezczelne komentarze nie będące merytorycznymi wypowiedziami będą spuszczane w kiblu bez litości dla ich autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz