
Otóż dla wszystkich waćpanów którzy znają niejakiego Leonarda Cohena - informuję że w dniu dzisiejszym wizytując empik natknąłem się na kilka smacznych kąsków muzycznych rodem z najlepszych tradycji dźwiękowych wziętych. To właśnie rzeczony Cohen z nową płytą "Song from the road" - koncercik zagrany z takim jajem że bujam sie nawet przy pisaniu tego posta. Koniecznie trzeba nabyć.
No i pojawiła sie nowa płyta perfectu. Kupiłem, przesłuchałem. Niestety drodzy parafianie - nędza z bidą. Prócz tego że rockowo brzmi jak należy to piosenki takie same, lub podobne, mało wyrafinowania. Ja rozumiem że Panowie grają już 3 dekadę i mało komu sie chce po 30 latach coś nowego wymyślać, ale kurde, bez jaj..... Jedyna i najlepsza ostatnimi czasy na rynku muzycznym jest "Raz po raz" i przy okazji to jedyna z tej płyty której można posłuchać z przyjemnością.

Na sklepowej półce widziałem również dzisiaj nową płytę Maryli Rodowicz - najbardziej zajebistej debeściary scenicznej jaką widziałem na żywo. A musicie wiedzieć że z racji zawodu jakiś czas temu wykonywanego koncertów widywałem tysiące. Zatem płyta zapewne jest świetna. Ale nie zdążyłem posłuchać. Może ktoś z Was?
I jeszcze scenka rodzajowa z dzisiaj. Po sklepie idzie panna średniej urody z wózkiem a przed nią facet. I ona do niego na cały ryj - "jestes pryszczem na dupie, do niczego sie nie nadajesz!" :) Bidoczek, nie dziwie sie że sie do niej nie przyznawał. Jakby się tak kobieta do mnie odezwała przy ludziach minute później by miała walizki za drzwiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz