Niby wszyscy wiemy, że wstydzić się należy tylko złych rzeczy. Jednak świadomość tej reguły nie pomaga nam w oswojeniu i okiełznaniu kompleksów. Może jednak świadomość, że nie jesteśmy z naszym wstydem same, pozwoli nam lepiej się z nim poczuć, a z czasem zacząć go pokonywać?
Badania przeprowadzone w 2007 roku przez IQS QUANT GROUP wykazały, że polskie kobiety najbardziej wstydzą się tematów związanych z życiem seksualnym, chorób kobiecych i psychicznych oraz zdrady małżeńskiej. Badanie przeprowadzone na zlecenie kampanii "Bez wstydu o NTM" (nietrzymanie moczu) dowiodło także, że właśnie przypadłość polegająca na nietrzymaniu moczu znajduje się wysoko na liście wstydliwych problemów.
O czym nie chcemy rozmawiać?
Rozmowy na temat seksu krępują aż 50% kobiet. Choroby zarówno te kobiece jak i psychiczne zawstydzają co trzecią Polkę. Tak samo krępuje temat małżeńskiej zdrady, a 20% wstydzi się mówić o rozwodzie. Jak łatwo się domyślić, na trudne tematy raczej nie rozmawiamy. A jeśli już - to tylko z kimś bardzo zaufanym. Z badań wynika, że informacji o "krępujących" sprawach szukamy przede wszystkim w książkach i innych publikacjach. Młodsze panie zaglądają przede wszystkim do internetu. Jeśli już rozmawiamy, to z najlepszą przyjaciółką - taką odpowiedź zaznaczyło 50% badanych. Tylko jedna na trzy panie decyduje się rozmawiać na wstydliwe dla nich tematy z partnerem, a co szósta z lekarzem! 20% pań na tematy wstydliwe nie rozmawia z nikim i nie szuka żadnych informacji na ten temat. Niezwykłe jest to, że Polki nie omawiają trudnych tematów ze swoimi córkami i matkami. Osobne miejsce w dyskusjach zajmuje kwestia szeroko pojętej kobiecej fizyczności.
Nogi - częściej kompleks niż atut
Zdaniem naukowców z firmy Venaforce, przeciętna kobieta zamartwia się wyglądem swoich nóg przez pół godziny dziennie. Badanie przeprowadzono latem, co z pewnością znacząco wpłynęło na czas, który poświęcamy naszym kończynom dolnym. Przecież to właśnie latem, kiedy odkrywamy najwięcej ciała, zależy nam, by wyglądało wspaniale. Poza nogami, najczęściej wstydzimy się swoich pośladków, biustu, nosów i ogólnej otyłości. Kwestia braku akceptacji własnego wyglądu, choć wydaje się mało ważna, jest poważnym problemem, który pociąga za sobą szereg innych.
- Programy telewizyjne, media, społeczeństwo i kultura - ze wszystkich stron kobiety są atakowane wizerunkami idealnego ciała. Również dietetyka przepełniona jest niedbaniem o zdrowie, a dążeniem do idealnych kształtów. To wszystko odbija się na kobietach, które zaczynają czuć się nieatrakcyjne w porównaniu z prezentowanymi, niedoścignionymi ideałami piękna. Oczywiście piękna fizycznego - tłumaczy Wojciech Tomaszewski z Przystani Psychologicznej w Warszawie. -Kolejnym aspektem fizycznego wstydu jest poczucie nieatrakcyjności dla partnera. Często mężczyźni nie zaspokajają kobiecych potrzeb w tej materii, a to budzi w nich kompleksy. Nie mówią swoim partnerkom, że dla nich to one są najpiękniejsze, czasem wytykają niedoskonałości, zachwycają się innymi, zdradzają... To powoduje, że kobieta czuje się brzydka, nieatrakcyjna, zaczyna ukrywać swoje ciało, traci pewność siebie. Zdaniem psychologa, kompleksy na punkcie ciała mają wpływ na wiele podejmowanych przez nas decyzji.
Promocja piękna
- Jednym z powodów przesunięcia czasu, gdy kobieta rodzi pierwsze dziecko, jest właśnie strach przed zmianami fizycznymi, które mogą nastąpić po ciąży. Oczywiście decydują też inne czynniki - ekonomia, dążenie do lepszego wykształcenia, ale chęć zachowania młodości i urody jest jednym z nich - mówi psycholog. - Kobiety boją się, że ich ciało zmieni się na niekorzyść, a dziś kult urody jest bardzo mocno promowany. Trudno się dziwić, że panie boją się zaryzykować.
akt, że fizyczność, a raczej niedostatki urody to dla kobiet kwestia bardzo wstydliwa, potwierdzają panie. - Nigdy, nawet w upalne dni nie wkładam zupełnie krótkich spodenek czy spódniczek, ani koszulek na ramiączkach - mówi pani Małgosia 35-latka z Warszawy. - Wiem, jak wyglądają moje uda i ramiona i wstydzę się je pokazywać - tłumaczy. - W pewnym momencie zrezygnowałam nawet z basenu, bo miałam uczucie, że wszyscy na mnie patrzą i w duchu się śmieją, że tak wyglądam. Pani Małgosia nie jest wyjątkiem. Wiele kobiet rezygnuje z bikini, bo nie chce pokazać rozstępów po ciąży. Ewa z Gdańska, choć kocha morze i kąpiele, na plażę wybiera się tylko wczesnym rankiem lub wieczorem i zawsze w dni powszednie. - Nie chcę, by ktoś porównywał moje ciało do zgrabnych laseczek z nogami do nieba, które całymi dniami prezentują swoje idealne kształty - mówi.
"Foka" na plaży
Ewa ma 38 lat, 165 cm wzrostu i waży 64 kilogramy. Nie jest otyła, ma ładną buzię, ale dla niej to za mało. - Przy tych kobietach zaczynam się czuć jak foka. Z fałdkami na brzuchu, zbyt dużym tyłkiem, udami... - wymienia. Również w Internecie znajdziemy setki wyznań pań, które wstydzą się swojego ciała. Niektóre tak bardzo, że przenoszą swoje kompleksy do sypialni. - "Mam trochę za dużo ciała tu i ówdzie. Wstydzę się pokazywać nago swojemu facetowi. Od kilku miesięcy kochamy się tylko pod kołdrą i przy zgaszonym świetle. Mój chłopak zaczyna narzekać na moje zachowanie. Mówi, że jemu podobają się moje fałdki i że to ja świruję. Faktycznie świruję?" - pyta na forum dziewczyna. W odpowiedzi dostaje rady, że powinna pokochać siebie, albo schudnąć. Ale też wiele postów od kobiet, które przechodzą przez to samo.
Niestety, wygląd zewnętrzny to nie jedyna kwestia, której się wstydzimy. A skoro od nieatrakcyjnych nóg doszliśmy już do problemów w sypialni - zajmijmy się kwestią intymności. Badanie wskazały, że to ważny problem. Psycholog zwraca jednak uwagę, że w temacie seksu nie wszystkie obszary są dla nas równie krępujące.
Fantazje na łańcuchu
- Kobiety zazwyczaj bez większego wstydu mówią o życiu erotycznym. Problemy pojawiają się, gdy wchodzimy w obszar fantazji - ocenia Wojciech Tomaszewski. - O ile mężczyzna nie ma problemu, by powiedzieć partnerce, że fantazjuje o seksie z dwoma kobietami, kobieta nie przyzna się do tego samego. Oczywiście chodzi o fantazje, nie o to, że któreś z partnerów faktycznie zdecydowałoby się to zrobić - wyjaśnia psycholog. - Kobieta wie, że to co powie, natychmiast zostanie poddane ocenie. On może swobodnie przyznać się do najdzikszych erotycznych marzeń - w końcu to facet, jemu wypada. Ona ryzykuje, że zostanie ukarana - dodaje Tomaszewski. - W oczach partnera może stać się "puszczalską". Choćby nigdy nie zrobiła niczego, by na taką etykietkę zasłużyć. Właśnie dlatego panie tak bardzo się wstydzą powiedzieć partnerowi, czego potrzebują. Same czują, że nie wypada im tak myśleć.
Czego jeszcze się wstydzimy?
Małżeńskiej zdrady. Potwierdzają to zarówno badania, jak i specjalista z Przystani Psychologicznej. - W kwestii zdrady działa podobny mechanizm, jak w przypadku fantazji erotycznych. Mężczyźnie wypada, kobiecie nie. Przyzwolenie społeczne dla mężczyzny, który wykonał skok w bok jest znacznie większe, niż dla kobiety. Często mówimy - przecież to facet, zdarza się. Ale kobieta z romansem na koncie oceniana jest bardzo negatywnie. Choć zazwyczaj przyczyny kobiecej zdrady są znacznie głębsze niż męskiej - dodaje Wojciech Tomaszewski. - To wołanie o zainteresowanie partnera, o jego czas, uwagę, podziw. Rzadko kiedy kobieta decyduje się na romans, jeśli stały partner zaspokaja jej emocjonalne potrzeby.
Awans jest dla mężczyzn?
O ile kompleksy, wstyd i zażenowanie w tych obszarach z pewnością nikogo nie dziwią, o tyle ogromna niepewność towarzysząca kobiecie na polu zawodowym - zaskakuje. Statystycznie jesteśmy lepiej wykształcone, kończymy więcej dodatkowych kursów, bardziej się angażujemy. - A mimo to, kobieta na tym samym stanowisku zarabia znacznie mniej, niż mężczyzna. Jednocześnie, mimo lepszych kwalifikacji, ma mniejszą szansę na otrzymanie wysokiego stanowiska - mówi psycholog. - To jeden z powodów, dla których kobieta ma kompleks życia w cieniu mężczyzny. Sam do końca nie jestem w stanie pojąć, dlaczego tak jest. Jedynym sensownym wytłumaczeniem tej sytuacji wydaje mi się zakorzeniony w nas atawizm, że to mężczyzna jest głową rodziny, zdobywa pożywienie, broni kobiety, a ona jest tą westalką dbającą o domowe ognisko, chowającą się za jego plecami. Miałem kiedyś pacjentkę - opowiada psycholog. - Z pozoru silna kobieta, doskonale wykształcona, zajmująca wysokie stanowisko kierownicze, zarządzająca dużą grupą ludzi. W domu ta sama kobieta była zupełnie podporządkowana mężowi. Słaba, krucha, zupełnie zdominowana.
Wiele kobiet wstydzi się tego, że mimo włożonej pracy, nie jest w stanie osiągnąć na rynku pracy takiej pozycji, jak mężczyzna. Jednocześnie staramy się nadrobić setki lat, kiedy byłyśmy kulturowo przypięte do domu i prześcignąć mężczyzn na ścieżce kariery. - Sam ten wyścig jest przejawem ogromnych kompleksów ze strony kobiet. Dlatego wkładają znacznie więcej pracy, by osiągnąć to, co mężczyźni. Jednak wyścig dla obu stron jest bardzo negatywnym zjawiskiem - mówi psycholog. - Kobiety i mężczyźni bardzo się od siebie różnią. Zarówno pod względem fizjologicznym, jak i w kwestii emocjonalności, potrzeb czy predyspozycji. Nie znaczy to bynajmniej, że kobiety nie powinny starać się spełnić w pracy. Źle na ich psychikę wpływa porównywanie się do mężczyzn. Podobnie jak patrzenie na swoje ciało przez pryzmat pięknych modelek. To właśnie porównania budzą w nas wstyd i rodzą kompleksy. Zamiast skupić się na sobie, rozwijaniu się, pracowaniu nad sobą, koncentrujemy się na tym, że jesteśmy brzydsze od kogoś, zarabiamy mniej niż ktoś inny - mówi Wojciech Tomaszewski. - Dopiero, gdy wyrwiemy się z tego koła porównań mamy szansę poradzić sobie z naszym wstydem i kompleksami. AD

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz