
W firmie chce zabłysnąć i jak najszybciej awansować. Kupują dobre auta, żeby zaimponować i podkreślić swój status społeczny. W Polsce młodzi chcą robić karierę w jak najmłodszym wieku i za wszelką cenę.
Studenci podejmują kilka kierunków równocześnie, uczą się kilku języków jednocześnie, chodzą na dodatkowe kursy i podejmują bardzo wcześnie praktyki zawodowe lub pracę zarobkową. Mówią, że chcą mieć jak najlepszy start zawodowy. Kłopot w tym, że ich wiedza staje się powierzchowna i niedostateczna, a doświadczenie niewielkie.
Dwa kierunki, praca, języki, a w głowie… pustka
Weronika studiuje dziennikarstwo i prawo. Uczyła się trzech języków obcych – angielskiego, włoskiego i francuskiego. Dziewczyna od 3 miesięcy pracuje w jednej z gdańskich fundacji z polecenia znajomego rodziców. Zajmuje się organizacją imprez i promocją instytucji. Na razie zarabia niewiele i ciągle szuka lepszej pracy. Ma 24 lata i chodzi na rozmowy kwalifikacyjne. Na jednej z nich, osoba rekrutująca stwierdziła, że jej CV prezentuje się imponująco. Rekruter (zajmował się rekrutacją dla dużej agencji prasowej, szukano dziennikarza z przygotowaniem prawniczym) zapytał o kilka unijnych przepisów dotyczących ochrony środowiska – Weronika pisała w CV, że specjalizuje się w tym zagadnieniu. Pytał też, co sądzi o kryzysie afrykańskim.
Niestety kandydatka nie potrafiła odpowiedzieć na te pytania i nic nie sądziła. A znajomość języków obcych, rzekomo bardzo dobra, okazała się
wyjątkowo mierna. Kandydatka chociaż świetnie się prezentowała w CV, przykuwała uwagę podczas rekrutacji,
była słabo przygotowana, a jej wpisane w życiorysie kwalifikacje nie odpowiadały rzeczywistości. Jak mówią specjaliści, takich osób jest coraz więcej na rynku pracy.