środa

Metody oszukiwania facetów przez kretynki

Przeczytaj o tym jak debilka z Dąbrowy Górniczej oszukiwała wszystkich o swojej ciąży, kupując fałszywe zdjęcia usg. O tym, jak naraziła na ogromne koszty i konsekwencje rodzinę własną, męża i jak zniszczyła życie facetowi.
Polecam przeczytanie tego stosunkowo długiego artykułu do samego końca. Każde zdanie bowiem pokazuje metodę stosowaną codziennie przez debilki, których bez kłamstw i oszustw nikt nigdy by nie chciał. Oto historia, której finał powinien wryć się każdemu mężczyźnie w mózg i pozostać tam na wieki:

Do czego posunie się kobieta, by zatrzymać przy sobie ukochanego mężczyznę? Nie zawaha się przed niczym - o tym boleśnie, bo na własnej skórze, przekonał się 28-letni pan Adam - mieszkaniec Dąbrowy Górniczej. Jego ukochana, by pozostał z nią na dobre i złe uknuła misterną intrygę. Wystarczyło jedno kliknięcie, by stać się posiadaczką sfałszowanego zdjęcia USG płodu. - Gdy oznajmiła, że zostaniemy rodzicami, nie było czasu do namysłu. Oświadczyłem się - wspomina pan Adam.

Pozytywne testy ciążowe to koszt 20 złotych. Średnio cztery razy tyle trzeba wydać na zakup sfałszowanego zdjęcia USG. - Sprzedam pozytywny test ciążowy. Wysyłka w ciągu 24 godziny od momentu zamówienia - od takich i podobnych ogłoszeń roi się w internecie. Chętnych do zakupu testu pań nie brakuje. - Dobry sposób, by sprawdzić czy mężczyzna naprawdę kocha - uważają internautki. Wśród ogłoszeń znalazły się i takie, w których kobiety w akcie desperacji oferowały nawet tysiąc złotych za test ciążowy z pozytywnym wynikiem.
REKLAMA

Dla pani Moniki (imię zostało zmienione) - mieszkanki jednego z miasteczek pod Tarnowskimi Górami zdjęcie USG stało się przepustką do szczęścia. Krótkotrwałego.

- Monikę poznałem w listopadzie 2012 roku. Przez internet. Do pierwszego spotkania doszło niespełna miesiąc później. Para umówiła się w zakładzie pracy pani Moniki - w Tarnowskich Górach. Kobieta od początku wzbudzała zaufanie - serdeczna, kontaktowa, uprzejma. - Idealna kandydatka na żonę. Ktoś, z kim można związać swoją przyszłość na dobre i na złe - podkreśla w rozmowie z Onetem. Szybko przedstawili siebie swoim rodzicom.

Rodzice pana Adama od razu polubili nową miłość syna. Mówili nawet, że "tak dobrze jej z oczu patrzy". Po kilku miesiącach znajomości, w lutym 2013 roku kobieta wyznała, że jest w ciąży.

Na wieść o ciąży pan Adam oświadczył się swojej partnerce. - Planowałem przyszłość z Moniką, ale wiadomość o przyjściu na świat dziecka znacznie przyspieszyła decyzję o ślubie - wyjaśnia. - W maju pokazała mi zdjęcie USG płodu. Wzruszyłem się - wspomina tamtą chwilę.

Przyszła teściowa zaproponowała, by młodzi zamieszkali u niej. Wkrótce pan Adam zmienił pracę i przeprowadził się do rodzinnego domu pani Moniki. - Jeszcze zanim zamieszkaliśmy razem, starałem się jak najwięcej czasu spędzać w domu teściów, by być blisko Moniki. Występowały u niej typowe objawy ciąży - bóle, miewała tzw. smaki, wahania nastrojów, potrzebowała oparcia bliskiej osoby. W mieszkaniu w Dąbrowie stałem się już tylko gościem - tłumaczy dąbrowianin.

W czerwcu 2013 roku zakochani wzięli ślub. Huczne wesele na 70 osób wyprawili im rodzice.

Kilka tygodni wcześniej kobieta straciła pracę. Jej mąż zachodził w głowę, dlaczego nie skieruje sprawy do sądu. Zasugerowałem, by walczyła o sprawiedliwość, bo przecież prawo zabrania zwalniania kobiet w ciąży. Ona jednak nie chciała słuchać porad męża. Pokrętnie tłumaczyła, że pracowała na czarno i żaden sąd nie da wiary jej wyjaśnieniom.

W małżeństwie układało się jak najlepiej. Małżonkowie dogadywali się niemal bez słów. Młodzi przygotowywali się do narodzin potomka. Kupili łóżeczko dla dziecka, wózek, śpioszki... Termin porodu lekarz wyznaczył na 20 października. Przyszły ojciec proponował swojej małżonce, że będzie jej towarzyszył podczas wizyty u ginekologa. - Niestety nie doczekałem tej chwili, bo żona zawsze umawiała się na wizyty w godzinach mojej pracy - wyjaśnia.

Gdy wracała od lekarza uspokajała męża, że płód rozwija się prawidłowo, dziecko rośnie jak na drożdżach i nie ma żadnych powodów do obaw. W październiku kiedy pan Adam odliczał dni do rozwiązania jego żona oznajmiła, że lekarz się pomylił i termin porodu się przesunął na 20 listopada.

- Żona była przy tuszy, dlatego nam - laikom - trudno było stwierdzić, w którym jest miesiącu ciąży - twierdzi. Po upływie kolejnego miesiąca rodzina zaczęła nabierać podejrzeń. 3 grudnia pan Adam wraz z teściową spakowali ubrania pani Moniki i niemal siłą próbowali przewieźć ją do szpitala. Bezskutecznie.

Kobieta wrzeszczała wniebogłosy i zanosiła się płaczem. Wykrzyczała rodzinie, że dziecka nie ma. Że w 7. miesiącu ciąży poroniła.

Gdy emocje opadły wyjaśniła mężowi, że do poronienia doszło w sierpniu. - Ze łzami w oczach opowiadała o zabiegu usunięcia martwego płodu. By wymazać z pamięci straszne chwile, nie zabrała ze sobą wypisu ze szpitala ani żadnego dokumentu potwierdzającego, że była pacjentką tego szpitala. Taka była oficjalna wersja - wzdycha mężczyzna.

Wtedy miarka się przebrała. Razem z siostrą pan Adam zadzwonił do wszystkich okolicznych szpitali - nigdzie o takiej osobie nie słyszano. Mężczyzna zadzwonił do teściowej. Tego samego dnia pani Monika przyznała się do oszustwa. Wyznała, że nigdy nie była w ciąży. Nie potrafiła racjonalnie wyjaśnić swojego zachowania. - Chciała mnie przy sobie zatrzymać za wszelką cenę - taką usłyszałem argumentację - dodaje oszukany dąbrowianin.

Para rozstała się. W marcu pan Adam otrzymał rozwód z orzeczeniem o winie małżonki. - Nie umiem odpowiedzieć na pytanie jak można żyć w takim zakłamaniu? Nie wyobrażałem sobie życia z tą kobietą, która okłamała mnie w tak perfidny sposób. Nie potrafiłbym jej zaufać - konkluduje mężczyzna.

Rodzice mężczyzny złożyli w Prokuraturze Rejonowej w Dąbrowie Górniczej wniosek o wszczęcie postępowania przeciwko byłej synowej oraz ukaranie jej za podrobienie dokumentów, jakim były zdjęcia USG płodu.

- Karmiła nas kłamstwami, których nie jesteśmy w stanie jej wybaczyć. Umyślne i świadome wprowadzania w błąd naraziło nas na koszty związane z zorganizowaniem przyjęcia weselnego, a następnie rozwodu - ubolewają rodzice pana Adama.

Oszukany mężczyzna ma nadzieję, że jego historia stanie się przestrogą dla innych. - Nie warto ślepo wierzyć w to, co mówi ukochana osoba. Tak bardzo zawiodłem się na osobie, którą kochałem. Będzie musiało upłynąć sporo czasu, zanim znów obdarzę kobietę zaufaniem - przekonuje mężczyzna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...