Trafiłem dziś na ciekawy komentarz pod jednym z artykułów na jednym wielu portali. Artykuł był o podróżowaniu, ale to jest nieistotne. Komentarz ten podaje esencję prostactwa i prymitywizmu kretynem, który codziennie prezentują sobą. Przeczytajcie...:
"Chciałbym
poznać normalną kobietę. Nie ćpunkę, nie pijaczkę, która ma
bogaty język a nie tylko bluzgi. Która swoim językiem wypowiada jednak
prawdę a nie tylko o tej prawdzie mówi. Która nie chlubi się byciem
"wredną i upartą". Dla której wzrost poniżej 180 nie jest kalectwem. Z
którą mógłbym dzielić
swoje pasje a jest to turystyka szeroko pojęta-rower, góry, ale nie
tylko. Która chce razem coś budować a nie przyjść na gotowe. Która nie
lubi szminek i szpilek. Którą interesuje stan duszy drugiej osoby a nie
tylko zdawkowe "co słychać" a potem już czeka na atrakcje z drugiej
strony.
Niestety to co dziś się wmawia jako "kobiecość" to jest koszmar. Jak
najwięcej żądać, jak najmniej dawać. No chyba że dupę, to na prawo i
lewo..."
I jak sie tu z autorem nie zgodzić...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz